1 października 2013 - Los Angeles
Amy's POV.
Zawsze zdarza się taki czas, kiedy nie wiesz, czy czujesz się bardziej podekscytowana, wkurzona, szczęśliwa czy po prostu zmęczona od tego wszystkiego. I nie możesz marudzić. Sztuczny uśmiech Amy, przygotuj się na pytania.
Nienawidzę wywiadów.
Moje oczy śledziły panią na przeciw mnie, siadającą na krześle. Zdecydowanie wyglądała na niezdarnie nieprzygotowaną oraz - niedoinformowaną. Wciąż nie mogę przeboleć faktu, że wyrażała swoje szczęście przeprowadzenia wywiadu ze sławną piosenkarką jak ja. Yy, nie? To byłaby katastrofa, jeśli bym coś zaśpiewała. Apokalipsa. Wszystkie jednorożce by poumierały, a tego chyba nikt nie chce, prawda?
Maddie, bo tak miała na imię ta kobieta, odchrząknęła i położyła malutkie urządzenie na stoliku znajdującym się pomiędzy nami.
- Więc Amy.. Trzy miesiące temu zostałaś wybrana...
- Właściwie to cztery miesiące temu. - poprawiłam ją, biorąc głęboki oddech i uśmiechając się. Mam dosyć tej kobiety.
- Oh tak, przepraszam, cztery... - poprawiła papiery, które trzymała w rękach. - Cóż, najpierw chciałabym ci pogratulować, osiągnęłaś tak dużo w naszym kraju w tak krótkim czasie.
- Dziękuję. - kiwnęłam głową.
Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam taka opanowana. Może już pobiłam rekord samokontroli.
- Jak sobie radzisz z mediami i uwagą publiczną? Jestem pewna, że to dość duża zmiana w twoim życiu.
Odchrząknęłam, zanim zaczęłam mówić.
- Tak, dość duża. Wciąż próbuję przyzwyczaić się do tych wszystkich sesji, teledysków, pokazów mody... Do spotykania ludzi, których widziałam kiedyś tylko w telewizji - to niewiarygodne i trochę dla mnie dziwne. W większości przypadków kiedy to mówię, ludzie się śmieją, ale - to czyste szaleństwo!
Kobieta tylko potakiwała i zastanawiałam się, czy chociaż w ogóle mnie słuchała czy liczyła na to małe nagrywające urządzenie.
- To zrozumiałe, biorąc po uwagę to, że dopiero zaczynasz karierę. Jak to jest żyć na własną rękę, samemu, bez przyjaciół i rodziny z Nowego Jorku?
- Cóż, mam ze sobą swój zespół, z którym się już nieźle zżyłam. Zawsze ktoś z nich jest koło mnie i zawsze jest ktoś, kto mnie wspiera. - krótki śmiech uciekł z moich ust, kiedy zobaczyłam jak Alan, z uśmiechem, wdzięcznie się kłania. - Ale zdarza się taki czas, kiedy mam ochotę rzucić to wszystko i wrócić do Nowego Jorku, zostać tam i udawać, że tak na prawdę nic się nie wydarzyło, no ale, wiesz.. muszę być silna. Tato zawsze mówił mi, że trzeba być twardym. Tak jak brzmi, tak jest dziwne.
Coś w duchu szeptało mi, że nie powinnam była tego mówić. Zdałam sobie sprawę, że posmutniałam przez wspominanie mojej rodziny. Westchnęłam i opanowałam się.
- I oczywiście czasami mi smutno, bo tęsknię za rodzicami i bratem....
- Twój brat nie mieszka w Stanach, prawda? - przerwała mi, notując coś w swoim zeszyciku.
- Nie, mieszka w Londynie. - uśmiechnęłam się, ucieszona faktem, że ktoś w końcu zapytał o mojego brata.
Większość reporterów ma w dupie moją rodzinę, jedyną ważną rzeczą są plotki, plotki i jeszcze więcej plotek.
- Pracuje jako fotograf w czasopiśmie.
- Jest twoim jedynym rodzeństwem?
- T-tak. Tylko ja i Josh. - zająknęłam się, nerwowo się uśmiechając i poczułam, że moje ręce zaczynają się pocić. - Tylko nasza dwójka.
- To fajnie. - uśmiechnęła się Maddie, oczywiście przez moją nagłą zmianę nastroju. Na szczęście. - A jak twoje życie miłosne, dzieje się coś nowego?
- Nie, praca na pierwszym miejscu. - uniosłam rękę, kładąc ją na karku, a potem ją opuściłam, przestraszona tym, że mogłoby się wydać, że jestem zdenerwowana.
Dobra, życie miłosne uciekło gdzieś na dalszy tor po mojej odpowiedzi. Teraz nadchodzą pytania o pracę. Powinnam trochę wyjawić, ale nie za dużo. Nigdy nie zrozumiem tego, co Kelly cały czas mi powtarza. Chyba będę improwizować.
Może ten wywiad będzie spoko.
- Były plotki na temat ciebie i Harrego Stylesa w przeciągu tych miesięcy...
No dobra, cofam to.
- Nie. - zamknęłam na chwilę oczy, by uspokoić ton głosu. - Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie wciąż nie mogą odpuścić tego pocałunku w teledysku One Direction. Ale muszą zrozumieć, że to był pocałunek wynikający ze scenariusza. Sztuczny pocałunek. Ja i Harry jesteśmy naprawdę tylko dobrymi przyjaciółmi, nic więcej.
- Ponoć Harry w ostatnim czasie często pojawia się w LA...
- To po prostu plotka, ludzie wciąż wiążą ze sobą pewne rzeczy. - syknęłam.
Alan posłał mi spojrzenie pełne dezaprobaty i gestykulował, bym się uspokoiła. Powoli kiwnęłam głową, zdając sobie sprawę, że mogłoby być nawet gorzej, gdybym powiedziała coś, czego nie powinnam.
- On przyleciał do LA kilka razy, a ja do Londynu, również kilka razy, ale tylko z powodu pracy. A czemu nie skorzystać z okazji i nie spotkać się z przyjaciółmi, gdy jesteś na miejscu?
~ Flashback ~
5 września 2013 - Londyn
- No i mamy naszego gościa! - zaśmiał się Niall i machnął na mnie ręką, bym usiadła obok niego.
Pokręciłam głową i zmrużyłam na niego oczy za bycie niedojrzałym. Harry kontynuował granie w gierki na swoim telefonie, odizolowując się od swojego otoczenia. Próbowałam się trochę powiercić, by uzyskać wygodniejszą pozycję, ale skończyło się na tym, że moje ucho zostało zalane skowytem Harrego.
Yep, przez ostatnie pół godziny byłam jego poduszką i wcale mi się to nie podobało. Zapamiętać : nigdy przenigdy nie zgadzać się na jakieś wyjścia z tymi dwoma.
Harry najpierw próbował być flirciarski, ale poddał się, kiedy Niall zaczął się temu wszystkiemu przysłuchiwać i zaczął droczyć się z Harrym. Następnie obydwoje zaczęli się nudzić, więc Niall zadecydował zrobienie twitcama, a Harry wpadł na genialny pomysł konkurowania ze mną w jakieś gry na IPodzie.
Mruknęłam : ,,Zabiję cię później" do Nialla, splatając ręce pod biustem i wróciłam wzrokiem do Harrego, który krzywił i marszczył twarz w skupieniu na swojej grze.
- Mogę odwrócić kamerę?
- Nie, Niall! - krzyknęłam, patrząc jak odwraca laptopa w moją stronę.
Nie znajdując żadnego lepszego wyjścia, pchnęłam Harrego, powodując, że spadł z kanapy na podłogę. Machał rękami, zirytowany, nie wiedząc co się właśnie stało i podniósł się. Niall cały czas się śmiał, kiedy Harry powłóczył się w stronę kuchni, a ja siedziałam tam i niezręcznie gapiłam się w laptopa.
- Żadnych pytań, to wariaci.
~ Flashback over ~
- Cóż, to miło, że w końcu ta sprawa została wyjaśniona. - Maddie ściągnęła mnie z moich wspominek. Kiwnęłam głową, zdając sobie sprawę, że mówiła o tej sprawie z przyjaciółmi czy coś. - Jakie masz plany na przyszłość? Masz jakieś nadchodzące projekty?
~ Później ~
Alan próbował dorównać mi kroku, gadając coś na temat tamtej kobiety i jej podejścia. Rzuciłam okiem za siebie, praktycznie nie zwracając uwagi na to co mówi i pomachałam do Clair, dając jej znak, by do nas dołączyła.
- ... I jestem wielce zadowolony, że nie powiedziałaś nic o swoim brytyjskim kochasiu.
- Alan! - rzuciłam mu śmiercionośne spojrzenie, a on zaśmiał się i uszczypnął mnie w policzek.
Odepchnęłam jego rękę i ruszyłam dalej, bardziej zirytowana z każdą mijającą sekundą.
- Clair, co dla mnie masz?
- Kelly dzwoniła i powiedziała, że twój trening został przesunięty na trochę późniejszą godzinę... Możesz iść trochę wolniej?
- Nie! - prawie krzyknęłam, zerkając na zegarek, a Alan odskoczył w tył.
- Dobrze.. - wzięła głęboki oddech. - Północ to wszystko, co udało jej się uzyskać, nie mogła zrobić tego później.
- Jak dla mnie idealnie. - uśmiechnęłam się i rozglądnęłam wokół, próbując dostrzec gdzieś Marka. Sprawdziłam szybko zegarek i jęknęłam, zdając sobie sprawę, że była już 10 rano. - O Boże, jestem spóźniona, jestem spóźniona!
- Spóźniona? - zapytał zmieszany Alan. - Gdzie się wybierasz?
- No na lotnisko. - zamrugałam kilka razy, próbując zmazać jakoś tą podejrzliwość z twarzy Alana. Niet, nie wyrwę się. - Proszę, nie pytaj mnie o nic.
- Kochanie, coś mi tu ukrywasz. - podszedł do mnie.
Wyglądał jak jeden z tych detektywów, który znalazł coś podejrzanego w swoim otoczeniu, należącego do seryjnego mordercy. Taa, zaszłam za daleko.
- Muszę lecieć, narka! - palnęłam i prawie zaczęłam biec w dół korytarza. - Mark!
- Jestem.
Harry's POV.
Stwierdzenie, że moja głowa może w każdej chwili wybuchnąć od pytań, które zadawał mi Zayn przez telefon, było bardzo trafne. A ludzie mówią, że to ten cichy.
- Nie martw się, stary, dzwoniłem do Simona. - usiadłem na najbliższym krześle i zacząłem masować sobie skroń. - Dostałem kilka dni wolnego, nikt z was nie wpadnie w kłopoty.
- Nie ogarniam cię, Harry. - upierał się. - Czemu nie powiesz co się stało, w ogóle, czemu p oprostu nie powiesz po co z tego wszystkiego poleciałeś do LA?
- To na prawdę skomplikowane, ja... Nie wiem, Zayn. - mój głos stawał się słabszy od zmęczenia i braku snu, dlatego odchrząknąłem i kontynuowałem. - Nie mogę ci tego teraz wyjaśnić, ona może być tu lada moment.
- Ona? Amy? To o to w tym wszystkim chodzi?
- Ja.. muszę iść. - rozłączyłem się i włożyłem telefon do kieszeni, wiedząc, że nie powinienem był zachowywać się tak w stosunku do Zayna.
Rozejrzałem się za siebie, widząc dwie dziewczyny, śmiejące się dość głośno. Przez przypadek poprawiłem okulary i zakryłem twarz dłonią, udając, że patrzę w innym kierunku.
- A co powiesz na noc filmów? - zapiszczała jedna z nich, tak, że aż się skrzywiłem.
- Jeśli nie będzie tam hororu, to jestem za! - odezwała się druga.
Horror. Zabawne jak proste rzeczy czy słowa mogą przywołać minione sytuacje w sekundę.
~ Flashback ~
24 sierpnia 2013 - Los Angeles
- Niepokój? - Amy odwróciła się i spojrzała na mnie unosząc brew.
Jej wzrok wprawił mnie w zakłopotanie, więc usiadłem głębiej w kanapie, starając się przywołać uśmiech na moją twarz w momencie, gdy kiwnąłem głową. - Czy ty nie wspominałeś coś o horrorze?
- Niepokój to horror. - stwierdziłem, robiąc się coraz bardziej zmieszanym.
Prychnęła, ale i tak włożyła płytę DVD do odtwarzacza. Patrzyłem jak idzie i siada na sofie, z dala ode mnie, jeśli można dodać. Spojrzała na mnie na chwilę, po czym chwyciła pilota.
- Nie.
- Skąd wiesz? - zapytałem, zrzucając nogi na podłogę i kładąc prawą rękę na oparciu sofy. Bardzo chciałem by w końcu na mnie spojrzała, by zobaczyć jej oczy, dlatego moja druga ręka niepewnie spoczęła na kolanie. - Oglądałaś to?
- Nie, ale czytałam opinie. To po prostu film trzymający w napięciu, a to nie to samo.
- Nie ważne, to wciąż straszne.
- Zaczyna się. - wskazała na telewizor.
Westchnąłem, zastanawiając się, cy ta noc będzie chociaż w połowie taka, jaką ją sobie wyobrażałem.
Byliśmy już w połowie filmu i dopiero zdałem sobie sprawę, że moja stopa nerwowo stuka o podłogę.
- Powinnam już zamknąć oczy? - zapytała cicho Amy.
Spojrzałem na nią i powstrzymałem śmiech, kiedy zobaczyłem jak podciąga swoje nogi do klatki piersiowej.
- Czuję, że on już idzie... O cholera.
- Daj żesz spokój, to nie jest takie straszne. - zaśmiałem się, ale ona wcale nie wyglądała, jakby uważała, że to śmieszne, biorąc pod uwagę to śmiertelne spojrzenie, które mi posłała. - To po prostu dlatego, że siedzisz tak sama. - zacząłem, korzystając z szansy. - Może jeśli trochę byś się przybliżyła..
- Nie, tak jest mi dobrze. - przerwała mi, splatając ręce pod biustem.
Okej. Plan B.
Dosięgnąłem jej i owinąłem ręce wokół jej talii, mocno do siebie przyciągając. Jęknęła, kiedy znalazła się tak blisko mojego ciała. Posmyrałem nosem jej szyję i zaśmiałem się, a ona zrobiła to samo.
- Zgadzam się na to tylko dlatego, że tam jest ten straszny koleś.
- To w takim razie będę musiał znaleźć więcej takich kolesi. - uśmiechnąłem się i przytuliłem ją mocniej, a ona oparła się o moją klatkę piersiową.
~ Flashback over ~
No i masz. Znowu te pogmatwane myśli i pytania. I tak, jak bardzo nie chciałbym tego mówić, każdy moment spędzony z Amy był zajebisty. Wszystkie te nasze bójki i bijatyki i to, kiedy była uparta bardziej niż to możliwe sprawiły, że to po prostu przyjemność być w jej pobliżu.
Jest po prostu nieobliczalna. W jednym momencie jest zła na mnie i na cały świat a w drugim słodka, miła i urocza. Dopóki nie spróbuję czegoś więcej, przez co prawie zawsze jestem odpychany. Co pozostawia jedno pytanie - Dlaczego?
Ten cały zakład poszedł w złą stronę, bo nie pamiętam, że było tam coś o polubieniu jej. Ale z drugiej strony, gdzieś w głębi wiedziałem, że robię to z powodu mojego głupiego ego. To głupie uczucie satysfakcji, kiedy dziewczyny stracą dla mnie głowę.
Ale tak jak powiedział Louis - z tą będę miał dużo roboty.
- Harry? - podniosłem głowę, rozpoznając głos. W końcu, na sam czas.
- Cześć. - wstałem i przytuliłem ją.
To było takie znajome, mieć ją w swoim ramionach, ale poniekąd wciąż dziwne.
Może to przez te moje pogmatwane myśli, które dręczyły mnie od kilku godzin, a może nie, ale w każdym razie to było dla mnie niezręczne, więc się odsunąłem. Żeby nie wydać się chamskim, uśmiechnąłem się i odepchnąłem ją lekko.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, w porządku, nie martw się. - zapewniła mnie. - Chcesz najpierw odpocząć?
- Nie, nie mogę się już doczekać. - zmarszczyłem brwi i położyłem dłoń na jej plecach, dając tym samym znak, byśmy ruszyli.
Zrozumiała aluzję i obróciła się, zaczynając jakąś bezsensowną rozmowę. Kiwnąłem głową i zaśmiałem się, nieoczekiwanie czując ulgę i komfort.
A wtedy, jak zwykle, moje plany runęły. Paparazzi. Czyli to, czego właśnie potrzebowałem. Zatrzymałem się i rozglądnąłem dookoła nas, zaczynając iść w tył.
- Możemy wyjść tylnym wyjściem, czy coś?
- Czy my właśnie nie..
- Nie. - chwyciłem za jej rękę, kierując nas w tył i dbając o to, by nie zwracać na siebie czyjejś uwagi. - Jeszcze nikt nie wie, że tu jestem.
- Nawet mi nie mów, że znowu się wymknąłeś.
Spojrzałem na nią, wiedząc do czego dąży i uśmiechnąłem się na wspomnienia.
- Tak, Ashley. - westchnąłem, potrząsając dłonią. - Wymknąłem się.
_______________________________________
Tak taaaak, Ashley, nie Amy bejbzzz :D
Oryginalny rozdział zgarnął 114 komentarzy. Może ten zgarnie chociaż te 14? ;)
O lol kto to jest ta dziewczyna?!
OdpowiedzUsuńwow na prawdę nie mogłam się doczekać tego rozdziału w końcu :) kocham te opowiadanie i fajnie ze ci sie chce w ogóle to tłumaczyć dla nas :) rozdział zajebisty *-* i kim jest ta dziewczyna ,, Ashley'' ? pozdrawiam i czekam na następny rozdział ♥♥ @MoNiKa1598
OdpowiedzUsuńqCo to było na końcu??? Nie ogarniam po prostu nie ogarniam czy to ta dziewczyna co wyszła z pokoju hazzy co ją przepraszał??? kiedy nextt??
OdpowiedzUsuńŚwietne !
OdpowiedzUsuńcudo
OdpowiedzUsuńO co chodzi???
OdpowiedzUsuńDziaa, że tłumaczysz :)