~ Dwa miesiące później ~
30 września, 2013 - Los Angeles
Amy's POV.
- Jestem jak ptaszek, tylko...
- Amy, siadaj na dupie! - krzyknął Alan chyba po raz setny, gwałtownie splatając ze sobą ręce.
Zaśmiałam się, całkiem niewzruszona tym, że nie jest w humorze i kontynuowałam kręcenie się w kółko.
- Nie wiem, gdzie jest mój dom!
- Czy ty nie powinnaś odpocząć? Jest szósta rano! A ty, moja panienko, masz sesję za jakąś... - uciął, podniósł rękę i zerknął na nadgarstek - Godzinę!
Zmarszczyłam nos, udając zdenerwowaną i oparłam się na kolanach, zniżając głowę do tego samego poziomu co głowa Alana. Mrugnęłam kilka razy i zachowywałam się jak lustro- robiłam te same miny co on. Przechyliłam głowę i uśmiechnęłam się, a on posłał mi śmiercionośne spojrzenie, unosząc brew. Upewniłam się, że odezwę się tak beztrosko, jak tylko potrafię, złapałam go za nos i zaśmiałam się.
- Oł, nie wiem gdzie jest moja dusza!
- Dobra, skończyłem.- Alan przewrócił oczami, po czym machnął ręką i opadł na kanapę. - Masz te swoje momenty.
Zaśmiałam się i zeskoczyłam, chwytając butelkę wody, kiedy przechodziłam obok Clair. Podskoczyła z zaskoczenia, ale zaczęła śmiać się ze mną, kiedy klepnęłam ją w tyłek.
- Wstrząśnij tą dupeczką, Clair !
- Nie mam czasu. - uśmiechnęła się i zabrała jakieś papiery z biurka. - Muszę je skończyć. - zrobiła krzywą minę, patrząc na nie i szybko odeszła.
Prychnęłam, odwracając się i puściłam Alanowi buziaka. Przewrócił oczami i przewrócił stronę magazynu, który trzymał w rękach.
- Przecież wiesz, że tak staram się ukryć zdenerwowanie. - starałam się wytłumaczyć moje zachowanie. Usiadłam obok niego i dźgnęłam go łokciem.
- Mhmm... - mruknął, nie patrząc na mnie.
Dziffkaaa.
~ Później, tego samego dnia ~
- Czy to się na prawdę stało? - spytałam, wsiadając do vana.
Trzęsłam się i co chwilę rozglądałam wokół, najczęściej na budynek za mną, który dopiero co opuściliśmy. Bicie mojego serca było niestabilne i gwarantuję, że wszyscy wokół mnie mogli je usłyszeć. Chichotanie Alana przywróciło mnie z powrotem do rzeczywistości. Posłałam mu śmiertelne spojrzenie, zastanawiając się, jak on może nie rozumieć moich uczuć w tym momencie.
- Przeżyjesz jeszcze więcej takich doświadczeń, Amy. - uśmiechnęła się Kelly, podchodząc do mnie. - Zacznij się przyzwyczajać.
Mocno przegryzłam wargę, próbując zaabsorbować jej słowa. Przyzwyczaić się - JAK?
- Kelly, to była Leona Lewis. - złapałam się za głowę, opierając łokcie o kolana. - TA Leona Lewis. Właśnie miałam sesję z Leoną ...
- Lewis. - skończył za mnie Alan.
Można było wyczuć irytację w jego głosie. Siedział obok mnie, co umożliwiało mi walnięcie go. Ale jak w większości przypadków musiałam zrobić co w mojej mocy, żeby oprzeć się pokusie zostawienia mu na ręce jakiegoś śladu.
- Uspokój tą fankę w sobie, skarbie.
- Niby jak? Rozmawiała ze mną? Przy... o mój Boże, ona mnie przytuliła! Co byś zrobił, gdybyś był na moim miejscu?
- Zachowywał się normalnie? - wzruszył ramionami, posyłając mi ten swój ,,Nooo'' wzrok, który tylko wzmaga moją konieczność do zabicia go.
- Kelly? - uniosłam prawą rękę ściągając sarkastyczny, miły uśmiech, czekając aż oderwie się od papierów, które trzymała w ręce. - Wolno mi uderzyć Alana?
- Nie, nie można.- pokręciła głową z chytrym uśmieszkiem. - Oszczędzaj energię na dzisiejszy trening.
- Alan może potowarzyszyć mi w tym czasie. - zasugerowałam siadając na krześle.
Westchnienie wydostało się z moich ust, kiedy usłyszałam jak Alan narzeka i pyta sam siebie, co on takiego zrobił, że skończył ze mną. Ciekawie bawiąc się rąbkiem mojej koszulki, mój wzrok skupił się ponownie na Kelly, która wciąż obserwowała wszystko dookoła. Prawdopodobnie rozmyślała nad tym, jak uwiązać mnie i Alana, żebyśmy mogli być jeszcze przez sekundę. Jeśli to zadziała, to i tak znajdziemy sposób, żeby się pokłócić.
Niezręcznie wstałam, nerwowo stukając palcami.
- Kelly, um... - skupiła na mnie swoją uwagę i kiwnęła głową, co miało być znakiem na to, żebym kontynuowała. - Poza tym dzisiejszym treningiem, em.. Myślisz, że mogłabyś jakoś załatwić.. um.. jeszcze jeden z tych ... treningów na jutro? Tak jakby go potrzebuję.
Uśmiech pojawił się na jej twarzy i natychmiast pożałowałam tego, że o coś takiego spytałam. Po prostu pokazałam, że jej oświadczenie było prawidłowe.
- Oczywiście, że mogę. - powiedziała dumnie. - Ósma wieczorem pasuje?
- Taak, chyba. - wzruszyłam ramionami, a ona zaczęła skrobać coś w swoim notatniku. - Dzięki.
Nie zdałam sobie sprawy z tego, że zasnęłam w wanie dopóki Alan nie oznajmił, że jesteśmy na miejscu , w centrum treningowym. Czyli tam, gdzie zwykle ćwiczę. Posłałam mu uśmiech i entuzjastycznie zeskoczyłam ze swojego siedzenia.
~ Później ~
- Zwolnij! - Alan klasnął w dłonie, by zwrócić moją uwagę.
Zirytowana, odwróciłam się do niego i zawiesiłam rękę na biodrze.
- Co dzisiaj z tobą jest? - machnął dookoła, wyglądając na trochę zdenerwowanego.
Przewróciłam oczami i znów zaczęłam niekontrolowanie kopać worek, wylewając całą moją złość, która we mnie siedziała.
- Ile czasu minęło, od kiedy ostatnio do ciebie zadzwonił?
Zatrzymałam się.
Słowa Alana były jak nóż wbijający się w żebra.
- Tydzień. - mruknęłam pod nosem, siadając. Straciłam całą tą ekstra energię, która jeszcze przed chwilą we mnie była. - Chcę tylko wiedzieć, co się tak nagle stało.
- A ja wciąż zastanawiam się, jak wy dwoje zaczęliście w ogóle ze sobą kręcić. - westchnął.
Spiorunowałam go wzrokiem, nie doceniając faktu, że on wciąż droczy się ze mną na ten temat.
- To znaczy, jestem szczęśliwy. - uniósł ręce w obronnym geście.
- Tylko żebyś się z tego szczęścia nie posikał, dobra?
- Kochanie, po prostu jestem zaskoczony, że wy dwoje możecie przeprowadzić jakąkolwiek konwersację, bez żadnych hej... - uciął, niepewien mojej reakcji.- tów.
Westchnęłam, wlepiając wzrok w swoje stopy. Wspominałam jak ja i Harry dobiliśmy umowy, niedługo po tym, jak oboje opuściliśmy Nowy Jork. I jak wszystko od tamtego czasu drastycznie się zmieniło. Na lepsze.
~Flashback ~
25 sierpnia 2013r. - MTV Video Music Awards, Brooklyn Barclays Center
Zakryłam usta dłonią, starając się powstrzymać śmiech. Harry właśnie opowiadał mi, jak on i Louis robili sobie mnóstwo żartów z reszty chłopców, tylko dlatego, że im się nudziło i nie mieli jedzenia. Większość z nich była głupia i lekko niedojrzała, ale oczywiście Harry sądził, że to śmieszne. Samo słuchanie jak przerywa by się zaśmiać, czy reakcje chłopców, kiedy zostali wkręceni, również zmuszało mnie do śmiechu.
- Harry. - zatrzymałam się i odwróciłam się twarzą do niego, kiedy usłyszałam następną ogłaszaną nagrodę. - Chcę zobaczyć kto jest nagradzany.
Uśmiechnął się i umieścił swoje dłonie na mojej talii, trochę niżej, niż byłoby to akceptowane. Znając jego nawyk ,,Wędrujące ręce gdzie tylko popadnie", owinęłam palcami jego nadgarstki i odsunęłam je od siebie, przytrzymując je chwilę przy jego ciele. Mój ruch wywołał jego śmiech, kiedy rzuciłam mu oskarżycielski wzrok.
- Przecież wiesz, że to będą oni.
Przystałam na chwilę, zaintrygowana. Starałam się ogarnąć, o kim mówi. Uśmiechnęłam się szeroko, zdając sobie sprawę, o kim wspomniał.
- Bo są najlepsi.
- Ej.. - żachnął się Harry, udając obrażonego. - A co z nami?
- Nie porównuj swojego ,,let's gets some" zespołu z Evanescence.
- Ze wszystkich tekstów wybrałaś akurat ten? - warknął nieznacznie, unosząc brew w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
Pomyślałam o powrocie i już nawet miałam to zrobić, kiedy usłyszałam, jak wzywają Evanescence na scenę.
- Mają to! - krzyknęłam, a fanka we mnie zaczęła się budzić po raz kolejny.
Harry wydawał się być rozbawiony moją reakcją i krótko zawył ,,Łuuuhuu", wyrzucając pięść w powietrze. Zignorowałam jego durną próbę droczenia się ze mną i uderzyłam go w klatkę piersiową.
- Ty idioto, nie usłyszę ich przemowy! Dlaczego musiałeś zaciągnąć mnie tutaj w takim momencie, kiedy ogłaszali nagrodę? Kosztowałoby cię coś, jeśli poczekał byś dosłownie kilka minut, zanim... - ucięłam, kiedy poczułam jego usta na swoich, pozostawiając krótki, szybki pocałunek.
- Czasami na prawdę gadasz za dużo. - kiwnął głową, próbując usprawiedliwić to, co właśnie zrobił.
- Nie łam umowy, głupku! - uniosłam brwi, ale i tak nie potrafiłam ukryć uśmiechu na twarzy. Prawdopodobnie wyglądałam teraz jak idiotka.
- Cóż... minął prawie miesiąc. - obronił się Harry.
Owinął swoje ręce wokół mojego ciała i nic nie mogło mi pomóc, kiedy zdałam sobie sprawę jak jego głos staje się coraz głębszy, z sekundy na sekundę.
- Więc dlaczego nie mogę sobie wziąć jednego? - zapytał, przybliżając mnie do siebie. - Jednego, malutkiego.... malusieńkiego...
- Słyszałeś to? - wyszeptałam, obracając głowę w prawą stronę, gdzie usłyszałam jakiś dźwięk.
Harry westchnął zirytowany, bo zniszczyłam szansę na pocałunek. Jego usta i tak były blisko mojego ucha.
- Nie? - mruknął, szturchając moją głowę, ocierając się swoim policzkiem o mój.
Poczułam jego ciepło i obróciłam głowę w jego stronę, lewą dłoń kładąc na jego policzku. Uśmiechnął się i złapał mnie za rękę, pozostawiając na dłoni mały pocałunek.
- Harry, myślę, że właśnie wezwali One Direction na scenę.
- Kurde! - odsunął się z zamkniętymi oczyma.
Ścisnęłam mocniej jego dłoń, zanim ją wypuściłam, kiwając głową by już poszedł.
- Spotkamy się potem? - zapytał, idąc w stronę drzwi.
- Lecę później do Miami, więc nie! - odpowiedziałam szybko, wzruszając ramionami i unosząc ręce w geście obrony.
Harry nagle się zatrzymał. Warknął rozczarowany, krzywiąc się przy tym. Cofnął się i pisnęłam, kiedy poczułam jak jego duże dłonie oplatają moją talię i mocno przyciskają do swojej klatki piersiowej. Nie powiedział ani słowa, przez co mogłam usłyszeć nasze głośne oddechy, zanim jego druga dłoń powędrowała do mojej twarzy.
Moje serce zaczęło szaleć, kiedy otarł swoimi ustami o moje. Gorący oddech wywołał ciarki na moim ciele, a kolana... cóż, czułam jakbym ich nie miała.
- Poczuj smak swojego lekarstwa. - uśmiechnął się Harry, a jego oczy pełne były uciechy, kiedy się ode mnie oddalił. - Chyba wszyscy na mnie czekają. - zaczął się cofać. - Do zobaczenia niedługo.
Przebiegł szybko przez halę, zmierzając do swoich kumpli, żeby zdążyć wejść na scenę. Stałam tak sfrustrowana, częściowa zła na Harrego, że mnie tak zostawił, a częściowo na siebie, że znów udało mu się mnie omamić. Kilka głębokich oddechów pomogło mi się uspokoić. Wróciłam do swojego stolika, czując na sobie kilka dziwnych spojrzeń, ale starałam się je zignorować, patrząc na scenę, na której Niall miał swój moment przemowy z nagrodą w dłoni. Chodził w przód i w tył, kiedy mówił. Zaśmiałam się z jego zdenerwowania.
Moje spojrzenie powoli powędrowało do Harrego, mierząc go od stóp do głowy. Mrugnął do mnie z tym niesamowicie czarującym uśmiechem. Zaśmiał się i dumnie odwrócił swój wzrok ode mnie. Wiedziałam o czym sobie pomyślał, przez co też się zaśmiałam. Zdałam sobie sprawę, że wiedza o wygranej rundzie może go tak ucieszyć.
~ Flashback over ~
- Cóż, najwyraźniej szanuje swoje umowy. - wzruszyłam ramionami i ostrożnie zeszłam z ringu. - Może moje pierwsze wrażenie o Harrym było po prostu złe?
- Nie znam się na twoich tak zwanych wrażeniach... - Alan wstał z krzesła i rzucił mi ręcznik. - Ale wiem, że seksualna frustracja może być bardzo trudna dla takiego młodego mężczyzny jak Harry.
- Da radę. - uśmieszek wkradł się na moją twarz, gdy wyciągnęłam ręce w stronę Alana, by pomógł mi ściągnąć rękawice.
Pokręcił głową i podszedł do mnie, śmiejąc się.
- Ty mały diable.
Harry's POV.
Grzebiąc się z pościelą, patrzyłem jak zbiera swoje ciuchy z podłogi i przyciska je do piersi. Usiadła na łóżku obok mnie i posłała mi uspakajający uśmiech, który zadziałał w kompletnie innym kierunku niż miał zadziałać. Dał mi tylko ten ból w brzuchu i chęć na walenie głową o ścianę, dopóki nie upadnę martwy.
Wstałem i przeszedłem się po pokoju bez konkretnego celu. Obróciłem się, by znów na nią spojrzeć. Tak jakby musiałem utrzymać na niej wzrok by zapamiętać ten niezręczny moment. Zapięła guziki swojej koszuli, wstała i uniosła ręce, by uwolnić włosy spod materiału. Moje oczy skanowały jej ciało, a jej krzywizny paliły mnie i wrzeszczały jedno pytanie : Jak?
Jej nagie nogi podkusiły mnie, bym spojrzał w górę, po czym opadłem na łóżko, opierając łokcie na kolanach. Grzebałem w myślach, co mogłoby być stosowne do powiedzenia.
- Przepraszam, wcześniej nigdy mi się nic takiego nie zdarzyło.- mruknąłem, a moje wnętrzności się przewróciły.
Nigdy bym sobie nie wyobraził, że coś takiego może mi się przytrafić. Nie pomyślałbym, że znajdę się w takiej sytuacji, że będę musiał przepraszać.
- W porządku. - schyliła się, by ubrać swoje jeansy. - Jesteś prawdopodobnie zmęczony, zdarza się.
- Nie, ale nie wiem...
- Wychodzę. - położyła rękę na moim ramieniu, a ja się cofnąłem, oczywiście nie będą wdzięcznym za łaskę, jaką mi dawała. Westchnęła, odwróciła się i zabrała swoją torbę. - Powinnam być w innym miejscu.
- Cześć.. - uciąłem, zdając sobie sprawę, że nawet nie znałem jej imienia.
Cóż, jedną rzeczą, w której pokładałem nadzieję, było to, że była tak pijana, by również nie pamiętać mojego imienia. Westchnąłem, zmierzając do łazienki w celu wykąpania się. Zatrzymałem się, kiedy przechodziłem obok lustra, pokazując dezaprobatę samemu sobie za nieustanne myślenie o niej.
~ Flashback ~
4 września 2013 - Londyn.
Usłyszałem skrzypiące drzwi, co oznaczało, że czas wstawać. Nie otwierałem oczu, próbując odgadnąć, który z chłopaków przyszedł mnie dzisiaj obudzić. Zayn nie wchodził w rachubę, biorąc pod uwagę jego uzależnienie od spania. Jeśli to byłby Louis, już przy przechodzeniu przez próg otworzył swoją mordę i zaczął by gadać. Nialla już by nie było. Jego sposób na budzenie mnie to zawołanie mnie raz i wyjście. Czyli pozostaje mi Liam.
- Harry? - usłyszałem delikatny, znajomy głos.
Cóż, to na pewno nie Liam. Ale jaka to miła niespodzianka. Zwalczyłem impuls i nie otworzyłem oczu. Wyczułem, że stoi blisko łóżka.
- Hej, śpioszku, obudź się. - wyszeptała, delikatnie dotykając mojego ramienia. - Nie zamierzam spędzać całego dnia, żeby cię obudzić.
Wziąłem głęboki oddech, starając się by go nie zauważyła czy usłyszała, wdychając jej słodki zapach. Usłyszałem jakieś szuranie, więc uchyliłem lewą powiekę, a ona w tym samym momencie się odwróciła. Tak szybko się poddała?
- Niee! - krzyknęła i zaczęła się śmiać, kiedy pociągnąłem ją na łóżko, owijając ją rękami. - Puść mnie!
- Zostajesz. - mruknąłem, wciąż z zamkniętymi oczami.
Amy zaczęła się wiercić, co znaczyło, że postawiła na ucieczkę, ale tylko jęknęła, kiedy zablokowałem ją swoimi nogami.
- Co cię tu przywiało? - zapytałem, otwierając oczy i widząc jak uśmiecha się do mnie, patrząc na mnie z góry.
- Mój brat ma dzisiaj urodziny. - powiedziała i dmuchnęła wzwyż, starając się pozbyć swoich niesfornych włosów, które wkradły się na jej twarz. - Pomyślałam, że mogę zrobić mu niespodziankę.
- Z tego co wiem, twój brat nie mieszka w moim pokoju, czyż nie?
- Ha-ha, bardzo śmieszne. - wlepiła we mnie wzrok. - Po prostu mogę wrócić.
Znów zamknąłem oczy, mrucząc wewnętrznie z niezadowolenia i poprawiłem się tak, by było mi wygodnie,
- Nigdzie nie idziesz. - mruknąłem i zjechałem rękami niżej, przenosząc jej ciało dokładnie nade mnie, znów zacieśniając uścisk.
Zaśmiała się, pokonana, i położyła głowę na moim torsie, wzdychając. Myślę, że zamilkła na chwilę, by posłuchać mojego bicia serca, ale Amy, będą sobą, zaraz zaczęła gadać. Jej głos z jednej strony sprawiał, ze miałem ochotę zasnąć, a z drugiej - budził mnie do życia. Głównie pomrukiwałem tylko, jako tak lub nie, będąc zbyt leniwym by nawet otworzyć gębę, by powiedzieć choćby jedno słowo.
- Dobra muszę iść. Tym razem na serio. - powiedziała i zaczęła się wiercić.
Moje kończyny instynktownie zacieśniły się na ciele Amy, przez co rzuciła mi śmiertelne spojrzenie. Zaśmiałem się i szturchnąłem nasze nosy, patrząc jak się uśmiecha.
Ale jej nogi.
- Co? - zapytała, kiedy się zmieszałem i zacząłem niepewnie oddychać.
Jezu! Byłem pewny, że Amy w stu procentach wie co robi, ruszając tak swoim ciałem, próbując wstać. Cały czas wierciła tymi swoimi nogami, aż syknąłem, czując jak podnieca mnie z sekundy na sekundę.
- Amy. - zamknąłem na chwilę oczy, przełykając ślinę, zanim wypuściłem kolejny drżący oddech. - Przestań.. O Boże ...
Przestała się kręcić i uniosła brwi, zmieszana. Złapałem ją za talię i uniosłem do góry, zanim zdążyła na mnie usiąść. Otworzyła szeroko oczy, zdając sobie sprawę z tego, co zrobiła.
- Ah! - krzyknęła i odskoczyła, śmiejąc się. - Jasna cholera! Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
- W porządku. - wciąłem jej się w słowo. - Nie przeszkadza mi to.
- Harry! - zakryła twarz dłońmi.- Zamknij się!
- Chcesz kontynuować? - zapytałem, opierając się na łokciach i parząc jak jej policzki czerwienieją w niewinnym uśmiechu.
- Nie, dziękuję. Umrę w rowie i już nigdy nie zobaczę słońca.
~ Flashback over ~
Jest głupią dziewczyną. W uroczy sposób.
- Nie. - skrzywiłem się do swojego odbicia.
Była tylko zakładem. Nie powinienem był o niej myśleć. Nie mogę pozwolić, by wszystko zniszczyła. Głupia pomyłka, którą popełniłem przez Louisa. Nic więcej.
Orzeźwiłem twarz zimną wodą i oparłem ręce na zlewie. Moje myśli zbłądziły do mojej rozmowy z Louim, którą odbyliśmy tydzień temu. Kiedy zdecydowałem się zrezygnować z zakładu, ponieważ odkryłem, że Amy właściwie z nikim jeszcze tego nie robiła. Nie mogłem tak postąpić, tylko dlatego, żeby moje ego wzrosło poprzez wygrany zakład. Louis podsłuchiwał mnie od tamtego czasu, myśląc, że się poddałem, chociaż nie znał prawdziwego powodu. Ale ewentualnie wkrótce przestanie.
Od tamtej pory nie zadzwoniłem do niej czy napisałem ani razu. Nie wysyłałem jej też płyt CD z nagraniem. To było najlepsze, mogłem ją po prostu ignorować.
Mój telefon zawibrował, wyrywając mnie z zamyślenia. Przewlokłem się przez cały pokój, biorąc do ręki komórkę i czytając nowego sms. Świetnie, właśnie czegoś takiego teraz potrzebowałem. Skrzywiłem się, kiedy moja dłoń zaczęła drżeć od całej siły, którą pokładałem w celu roztrzaskania telefonu na kawałki. Zanim jednak do tego doszło, jakiś pomysł pojawił się w mojej głowie, więc rozluźniłem się i wybrałem numer Liama. Wepchałem telefon między ucho i ramię w oczekiwaniu aż odbierze, w między czasie grzebiąc w szufladach.
- Harry, czwarta nad ranem. Lepiej żeby to było ważne, bo cię uduszę. - usłyszałem śpiący głos Payne'a.
Pokręciłem głową na jego groźbę i kontynuowałem przeszukiwanie pudełek, które tylko pojawiły się na moim horyzoncie.
- Tak, tak.. - zacząłem. - Eh, słuchaj, muszę coś załatwić.. - odskoczyłem, kiedy przełożyłem jedno z pudełek za mocno, w efekcie czego spadło na podłogę, a jego zawartość szybko rozprzestrzeniła się po pokoju. - Kurwa mać!
- Wszystko w porządku?
- Tak, jest okej.- zapewniłem go. - Liam, możesz mnie jutro kryć? Nie wydaje mi się, żebym przyszedł jutro do studia.
- Co? Nie rozumiem cię stary. Czemu nie idziesz? - jego głos brzmiał zaniepokojony. - Harry, co ty kombinujesz? - zapytał, z tego wszystkiego brzmiąc serio.
Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy w końcu, spośród tego całego bałaganu, trzymałem w dłoni rzeczy którą szukałem. Mój paszport.
- Lecę do LA.
_____________________________________
Nie zabijajcie mnie, dwa sprawdziany mam jutro, loloo
aaaaaaaaaaaaaaaaa,nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie boski,taki taki asdfghjkl no kocham
Tłumacz dalej kochana bo świetnie ci to idzie!!
Zajebisty *-* nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥ Kocham te opowiadanie :) @MoNiKa1598
OdpowiedzUsuńNareszcie jest ! :) Zarąbisty !!! :)
OdpowiedzUsuńJejuuu cfodsifiusdfbiwef *_* kiedy next :) ?
OdpowiedzUsuńDOminika xx
tak jak obiecałam przeczytałam wczoraj, ale nie skomentowałam.. więc wybacz.
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać tego rozdziału, cieszę się że masz nadal chęć to tłumaczyć no i że mimo nawału nauki, testów, kartkówek itp. masz czas na Frozen :) Obiecuję że kolejny komentarz Ci bardziej rozwinę bo teraz mi się śpieszy a założę się że potem zapomnę skomentować jak to ja :D
Wesołych świąt i Zayna pod choinkę ^^ ♥ Krejzi krejzi krejzi krezjzi kid ^^
Jeezuuu ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam to tłumaczenie, jest niby podobne w fabule do większości opowiadań, jednak jest zupełnie inne niżby się zpodziewało. Czytam też inne tłumaczenia opowidań, ale bardziej preferuje ff. Takie blogi jak ten nadal ciągną mnie do opowiadań
SPAM
Prowadzę blog z ff o Harr'ym : princess-fanfiction-harrystyles.blogspot.com mam nadzieje że wpadniesz skomentujesz i dodasz blog do obserwowanych. Jestem od dzisiaj twoją wielką fanką, która okryła moc komentowania dopiero gdy założyła własny blog xD
Pozdrawiam i życzę weny xx
@cant_belive