niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 13

29 lipca 2013 - Nowy Jork

Amy's POV.

- Już jest! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
Przebiegłam przez salon, posyłając mamie szybki uśmiech i natychmiast przekręciłam klucz, otwierając drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko, oczekując, że zobaczę znajomą twarz mojego brata. Ale tylko westchnęłam rozczarowana, gdy zobaczyłam osobę stojącą na przeciw mnie. Listonosza.
- Pani Amy McCole? - zapytał najbardziej bezbarwnym tonem jaki w życiu słyszałam.
- Tak jest. - uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami.
Listonosz próbował odwzajemnić uśmiech, ale marnie mu to wyszło. Potrząsnął głową i wręczył mi mały pakunek. Chwyciłam go i złączyłam brwi w niemałym zmieszaniu.
- Proszę podpisać. - wyciągnął rękę w moją stronę, trzymając jakiś papier.
Wzięłam długopis, naskrobałam mały podpis, oddałam, a on zniknął w parę sekund. Co za człowiek, nie powie nawet do widzenia. Czy miłego dnia... Czy ewentualnie pocałuj mnie w dupę.
Odwróciłam się i weszłam do środka, zatrzaskując drzwi stopą. Moja uwaga była skupiona tylko i wyłącznie na tej małej paczce.
- To nie Josh? - zapytała mama, również rozczarowana.
- Niet. - odpowiedziałam krótko, ruszając w stronę mojego pokoju.
Co to jest? Obejrzałam to z każdej strony, ale nic nie było. Nic, oprócz mojego adresu i imienia. Poczułam jak moje serce zwiększa swoje tempo. Zaczynałam panikować. Powoli usiadłam na łóżku, krzyżując nogi i kładąc paczkę na przeciwko mnie. A co jeśli to bomba? No dobra, wariuję.
Znów to podniosłam i zaczęłam dotykać, mając nadzieję, że rozpoznam chociaż kształt. To było kwadratowe, jak pudełko. I zrobione z trochę twardego materiału. Przyłożyłam paczkę do ucha, upewniając się, że... nie wiem, po prostu przyłożyłam to do ucha. Zaczęłam czuć się coraz bardziej niespokojnie. Rozerwałam biały papier, którym była owinięta paczka, wyciągnęłam z niej przedmiot i podniosłam na wysokość twarzy. Eeee... Płyta CD?
Mój mózg zaczął wytwarzać inne scenariusze, kiedy poszłam po laptopa i wróciłam z nim na łóżko. Dobra, zanotować : mniej posranych filmów. Włożyłam szybko płytę i czekałam aż się załaduje. Przysięgam, byłam na krawędzi nędzy przez to zdenerwowanie. Chciałam obgryzać paznokcie, a przecież nigdy tego nie robię! Przestałam oddychać na moment, kiedy zobaczyłam automatycznie otwierające się okno i miniaturkę wideo. Nie chcę tego oglądać. Kij wie co to jest. Fu, nie chcę nawet myśleć jakie chore rzeczy mogą być w środku.
Nie, dobra, sory, kogo ja okłamuję. Przecież ja umieram, chcę to zobaczyć. Ściszyłam trochę, zacisnęłam powieki i kliknęłam na to, czekając aż coś się wydarzy.
- Nagrywam? - głos poniósł się echem.
Gwałtownie otworzyłam oczy, marszcząc czoło.
- Oh, nagrywam. Cóż... Cześć, um... - spojrzałam na twarz na ekranie, przewracając oczami i wzdychając.
 Czy to się na prawdę dzieje? Serio?
- Słuchaj, wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać... - O jeju, serio, czemu tak myślisz?
- Więc pomyślałem, że to lepszy pomysł. No bo, no wiesz... eee. Jest większa szansa na to, że nie uderzysz mnie w twarz, albo ee... nie kopniesz w złe miejsce. - zrobiłam mentalnego facepalma, śmiejąc się z jego doboru słów.
Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że próbuje się uśmiechnąć, choć tak na prawdę wyglądał, jakby walczył w III wojnie światowej.
- Więc w zasadzie... - zatrzymał się, skupił swój wzrok gdzieś nad kamerą i wstał. - Wypieprzać mi stąd, już! - krzyknął, usłyszałam jakieś chichoty i trzask drzwiami po kilku sekundach. - Dobra, więc w zasadzie, eee... Przepraszam za bycie kompletnym idiotą. - wzruszył ramionami, wzdychając głośno i marszcząc brwi. Wyglądał, jakby przegrał wojnę. - Tak, powiedziałem to. Byłem idiotą, miałaś rację.
Kiedy pomyślałam o tym przez moment, wpadłam na pomysł, żeby wyciąć tą część wideo i wrzucić ją na YouTuve czy gdzieś tam. Ale byłaby sensacja. Harry Styles wyzywający się od idiotów.
- I chciałbym zacząć od nowa. No wiesz... zapomnieć o tym co było? - zrobił pauzę i nerwowo przeczesał palcami swoje włosy. - Więc, co ty na to, żebym przyszedł po ciebie i ... cóż... dzisiaj wieczorem? O 8? To nie randka, tylko takie przyjacielskie wyjście. Będę miły, obiecuję. - zaśmiał się, a jego wzrok po raz drugi uciekł poza kamerę, wysyłając jakiejś osobie śmiertelne ostrzeżenie.
Zgaduję, że inni się z niego nabijali.
- Dobra. - zobaczyłam jak obniża spojrzenie, kładąc jedną z dłoni na głowie i próbując wstrzymać śmiech. - To jest prawdopodobnie najbardziej niezręczna rzecz jaką zrobiłem w życiu. Do zobaczenia dziś wieczorem. Mam nadzieję, że nie będę... że ty eee... Mam nadzieję, że wyjdziesz. Okej, pa.
Uśmiechnął się promiennie i wyciągnął rękę, by zatrzymać wideo.
- Zgodziłbym się. - podskoczyłam, kiedy usłyszałam kogoś za swoimi plecami.
 Odwróciłam się i byłam zaskoczona. Był oparty o framugę drzwi, uśmiechając się i czekając na moją reakcję.
- Josh!? - krzyknęłam szczęśliwa, wstałam i podbiegłam do niego szybko. Moje ręce owinęły jego ciało, przytulając najmocniej jak to możliwe.
- Spokojnie dziewczyno! - zaśmiał się i odwzajemnił uścisk.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo tęskniłam! - przytuliłam się do jego klatki piersiowej, a łzy powoli zaczęły spadać.
Byłam zmęczona od tej tęsknoty za każdym i za wszystkim w moim życiu. Brakuje mi brata, kiedy coś dobrego się dzieje, ponieważ on byłby pierwszy, z którym bym się tym podzieliła. Brakuje mi go, kiedy się śmieję, bo pamiętam, że on zawsze sprawia, że śmieję się głośniej i wszystkie łzy znikają. I wiem, że miałam Matta, ale to nie było to samo. Kocham Matta, ale mój brat to coś wyjątkowego.
- Przestań Amy, to były tylko trzy miesiące, Jezu. - pocierał moje plecy, starając się mnie uspokoić.
- Trzy ekstremalnie długie miesiące! Czyli.... zamknij mordę, tęskniłam! - zaśmiałam się, odrywając się od niego i wytarłam łzy.
On pokręcił głową i śmiejąc się, usiadł na łóżku.
- Więc... - przechylił głowę i skupił uwagę na laptopie. - Ty i Styles?
- Nie! - warknęłam ze śmiechem. - To, eee... - kontynuowałam, szybko podchodząc do biurka i zamykając laptop. - Nic, o czym prawdopodobnie teraz myślisz.
Zaśmiał się i uścisnął moje policzki. Zakryłam je moimi dłońmi i wydęłam wargę. On kocha łapać mnie za policzki i dokładnie wie, że tego nienawidzę. Ugh.
- Wyglądał, jakby na prawdę było mu przykro. - uśmiechnął się Josh.
- Nawet nie masz pojęcia co zrobił! - pokręciłam głową, starając się brzmieć tak, zeby go to za bardzo nie zainteresowało.
Był moim bratem pomimo wszystko i jeśli by się dowiedział... No cóż, zbyt troskliwy brat nie byłby zły, jeśli by o tym teraz tak pomyśleć.
- Zaufaj mi, wiem. - zaśmiał się, kiedy wzięłam głęboki oddech, uświadamiając sobie wszystko.
- Mama?
- Mama. - kiwnął głową. - Amy, nie martw się o mnie. Nie szkodzi. Po za tym, przyjechałem na twoje jutrzejsze urodziny, więc nie masz powodów, by czuć się źle. Dobra? Idź.

~ Później ~

Gapiłam się na swoje odbicie w lustrze, szarpiąc rąbek bluzki, którą miałam na sobie, starając się ją wyprostować. Moje ręce powoli poruszyły się w górę, zarzucając włosy na jedną stronę, odsłaniając szyję.Westchnęłam ciężko, jeżdżąc palcami po małej bliźnie, która znajdowała się zaraz pod moim lewym uchem. Starałam się odepchnąć łzy, które zaczęły się formować, gdy wspomnienia znów wróciły. Przełykając ślinę, szybko zarzuciłam włosy z powrotem na swoje miejsce, zakrywając znak.
Zaśmiałam się lekko,przypominając sobie, jak Alan mówił, że kocha moją bliznę. Zawsze wystawiał ją na wierzch, upinając włosy do góry, które przypadkowo niszczyłam. I jedyny raz, kiedy to pokazałam, było na sesji do konkursu, bo idealnie wpasowywało się w motyw.... bycia przerażającym i strasznym.
,,To coś, co sprawia, że jesteś wyjątkowa" - słowa Alana zabrzmiały w mojej głowie.
Nie nienawidziłam swojego ciała. Nauczyłam żyć z nim i z faktem, że nigdy nie będę idealna. Nauczyłam się żyć z moimi własnymi wadami i niedoskonałościami. I na koniec dnia, jeśli nie akceptujesz swojego ciała, nie zmieniasz niczego. Tylko się dołujesz, bez żadnego powodu. Zgaduję, że to mi trochę pomogło, ponieważ jeśli kochasz swoje ciało, po prostu takim, jakim jest, zaczynasz kochać siebie... taką, jaką jesteś.
No ale... jedna z rzeczy, o której nie udało mi się zapomnieć, była ta mała blizna. Nienawidziłam jej i nie mogłam nic z tym zrobił. Ona zawsze tam będzie.
Dźwięk dochodzący z zewnątrz przywrócił mnie do teraźniejszości. Pochyliłam głowę w bok, ciekawie mrużąc oczy, robiąc spojrzenie pełne wściekłości, dodatkowo zacieśniając usta.
- Co ty z sobą robisz? - pokręciłam głową na dziewczynę w odbiciu, pokazując dezaprobatę i rozczarowanie.
- Amy! - zawołała mama.
- Idę! - krzyknęłam i westchnęłam.
Zabrałam telefon z biurka i zaczęłam wlec się przez pokój. Zejście ze schodów zabrało mi trochę czasu, ponieważ nie chciałam skakać z dwóch ostatnich schodków i ryzykować zdrowia. On może poczekać.
Kiwnęłam głową do Josha, przechodząc przez salon. Otworzyłam drzwi wejściowe i skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Cześć. - uśmiechnął się i zatrzymał, nie będąc pewnym, czego ode mnie oczekiwać. - Czy ty... eee.. zostajesz w domu czy....
Przewróciłam oczami, nic nie mówiąc i zamykając drzwi za sobą. Zaczęłam iść w stronę auta, głośno oddychając. Chciałam, żeby zrozumiał, że wciąż jestem zdenerwowana.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy wsiedliśmy do samochodu.
Usłyszałam ciche buczenie i zobaczyłam, jak tajemniczo się uśmiecha.
- Zobaczysz.

~ Później ~

Tak, on zdecydowanie mnie porwał. Nie ma innego wyjaśnienia, już nawet nie wiem, gdzie jesteśmy. Wszystko co widzę, to szybko umykające drzewa.
Spojrzałam na Harrego, obserwując jego skupienie podczas jazdy. Mocno trzymał kierownicę. Brwi miał nieznacznie zmarszczone, by lepiej widzieć drogę. Szybko na mnie zerknął i zaśmiał się, co sprawiło, że odwróciłam głowę w zakłopotaniu. Gapiłam się. Durna Amy!
Samochód wreszcie się zatrzymał, a ja spojrzałam na zewnątrz, by zobaczyć... nic.
- Chodź. - powiedział Harry, uśmiechając się i otwierając drzwi.
Wyszłam z auta i rozglądnęłam się, starając się rozpoznać miejsce w którym jesteśmy. Tak na wszelki wypadek, no wiecie... co by powiedzieć policji, w razie gdyby ten idiota czegoś spróbował.
- Eeeeej! - krzyknęłam przerażona, kiedy coś zakryło moje oczy.
- Spokojnie Amy.
Mój oddech przyśpieszył, kiedy usłyszałam jego szept.
- Co ty do cholery robisz? - zapytałam wnerwiona i starałam się wydostać z jego uścisku, ale on tylko go wzmocnił.
- Ciiiii, poprowadzę cię. - zaśmiał się.
- Nie. - warknęłam, starając się go odepchnąć dłońmi.
- Ej ej. Zaufaj mi, dobrze? - znów usłyszałam jego głos i z jakiegoś powodu po prostu odpuściłam. Byłam zmęczona od walki.
- Dobra. - westchnęłam. - Ale przysięgam, że próbujesz mnie zabić. - kontynuowaliśmy spacer, krok po kroku, dłoni Harrego wciąż na moich oczach.
Zaczynałam się robić niespokojna i zdesperowana, byle by tylko otworzyć oczy i zobaczyć, gdzie on mnie do cholery zabiera. Chyba to zauważył, bo zaczął chichotać, a to sprawiło, że byłam jeszcze bardziej zdenerwowana.
- Okej, jesteśmy. - powiedział z uśmiechem, zabierając swoje dłonie.
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na widok przede mną.
- O mój Boże.

~ Później ~

Szliśmy do moich drzwi w ciszy, niezręczność ogarnęła powietrze. Włożyłam ręce do kieszeni w poszukiwaniu kluczy.
- To było bardzo miłe z twojej strony Harry, dziękuję. - uśmiechnęłam się i bawiłam się kluczem między palcami, by ukryć zdenerwowanie.
- Z przyjemnością. - kiwnął głową i przybliżył się, gapiąc się w moje oczy.
Czułam jak mój oddech staje się ciężki, kiedy jego twarz była cal od mojej.
- Harry... - zaciągnęłam się powietrzem, kręcąc głową.
- Poczekaj. - powiedział i uniósł dłonie, chwytając moją twarz.
Zamknął oczy, wziął głęboki oddech i znów je otworzył.
- Nie masz pojęcia jak bardzo chciałbym cię teraz pocałować.
Cofnęłam się trochę, wciąż kręcąc głową.
- Ale obiecałem, że będę grzeczny. - zaśmiał się. - I dotrzymam obietnicy.
- Dziękuję. - powiedziałam z ulgą.
Kiwnął głową i przybliżył mnie do siebie. Jego usta dotknęły mojego policzka.
- Wszystkiego najlepszego.

________________________________________________________
Cześć! Wróciłam i nie podam wam dokładnej daty dodania następnego rozdziału, bo jak nie dodam, to będę ta zła. No nic!
Czy tylko mi się ciężko oddychało przy czytaniu tego rozdziału? *.*
I takie małe pytanko (ODP W KOMENTARZU) :
Czy chcielibyście, żebym dodawała pod rozdziałem zdjęcie lub gif z Harrym? ;)

6 komentarzy:

  1. nie trzeba.. :) ale rozdział zaistyy *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. fghghngjhgjhj kocham to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak chcesz dodawac zdjecia lub gify to nie ma sprawy ^^ wreszcie Harry nie byl taki nachalny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. jhd<JASchjkacasdacvsdvsdvsdfvdfvgdfvdfvdfvSDHVC jhgZCJHZJHCgjhgcjuSGUIsjkhasjk AWWWWWWWW HARRY ♥
    też chciałabym żeby chłopak ( jak zachowa się oczywiście jak świnia ) postarał mi się to jakoś fajnie wynagrodzić, przeprosić.
    jak chcesz dodawaj jakieś gify z Harrym :D
    Twoja krejzi kid ;pp (tak, pamiętam że nie lubisz jęzora i tak jestem wredna )

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, zakochałam się, matkoo:((( Też tak chcę haha, sdfjksndkjfnsdjklg. Kiedy tak mniej więcej dodasz kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać, haha. Odpisz, proszę. x

    OdpowiedzUsuń
  6. omg *.*
    dodawaj zdjęcia lub gif, będzie fajniej :D
    xoxo

    OdpowiedzUsuń