poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 12

Wiadomość od autorki: Chciałam wam tylko powiedzieć, że zostawiłam mnóstwo ukrytych wskazówek i podpowiedzi, które w przyszłości będą dużo znaczyły. Będziecie zaskoczeni, jak dużo. Więc uważajcie, nic nie jest tutaj przypadkowe.

*   *   *

28 lipca, 2013 - Nowy Jork

Amy's P.O.V.

Brawo, zaczęłam żyć zewsząd otoczona kłamstwami. Zamieniam się w osobę, której najbardziej nienawidziłam. W kłamcę. Maska, którą miałam zakładać, przyległa do mnie tak mocno, że teraz nie mogę jej zdjąć. Zatracam siebie, a najgorsze jest to, że zaczynam siebie nienawidzić za bycie słabą i pozwalam ludziom, by zamienili mnie w TO. Zastanawiacie się, czy moje życie zaczyna być kłamstwem?
Tak.
Ale nie mogę nic z tym zrobić. To zaszło za daleko, więc ostatnią rzeczą, jaką mogę zrobić jest... zamaskowanie kłamstwa kolejnym. Czyż to nie kochane?
- Nadal nie podoba mi się ten pomysł - szepnął Harry,  zaskakując mnie. Spojrzałam do tyłu, by spotkać jego oczy. Te oczy były powodem tego wszystkiego. Dlaczego on musiał wtargnąć w moje życie i przewrócić wszystko do góry nogami? Czemu po tym wszystkim, on nadal tutaj jest i powoduje, że czuję się jeszcze gorzej? Dlaczego?
Zmarszczyłam brwi, zwracając twarz w stronę drzwi. Naciskając dzwonek do drzwi uświadomiłam sobie, że nie działa. Znowu. On nigdy nie działa.
- Widzisz? To znak, że powinniśmy wrócić. Chodźmy - jego głos był lekko nerwowy, kiedy zaczęłam pukać. Poczułam, że ktoś pociągnął moją rękę i odwróciłam się, twarzą do Harry'ego. - Możemy pomyśleć o czymś innym - zaproponował, powoli cofając się i prowadząc mnie. Westchnęłam głośno, próbując zatrzymać go, zanim odejdzie za daleko.
- Boisz się piętnastoletniej dziewczyny?
- A co, jeżeli ona jest jedną z tych porąba-...
- Cześć Amy! - usłyszałam za sobą znajomy, słodki głos. Uśmiechnęłam się do Harry'ego i kiwnęłam, dając mu do zrozumienia, że wszystko będzie w porządku. Zacisnął dłoń na mojej ręce, gdy odwróciłam się i wiedziałam, że w tej chwili chowa się za mną jak tylko może.
- Cześć kochanie! Kopę lat, co? - zaśmiałam się, pochodząc do niej. Uścisnęłam ją. Nie mogłam powiedzieć, że za nią tęskniłam, ale miło było ją zobaczyć.
- Tak, nie było cię tu przez jakiś miesiąc. Matt też tę-...
- Mel, mam dla ciebie niespodziankę - szepnęłam, przerywając jej. Spojrzała na mnie zaintrygowana i uśmiechnęłam się, robiąc krok w bok. Nasz kontakt wzrokowy się urwał, jej twarz zwróciła się do osoby stojącej za mną.
- Cześć - Harry uśmiechnął się dziwacznie, machając ręką. Boże, czemu się jej boi? Powiedziałam mu już około 100 razy, że nie jest szalona.
- Amy, c-co to jest? Nie mam urodzin, nie zrobiłam ostatnio nic wyjątkowego! - pokręciła głową i potarła ręką oczy. - I na pewno to nie jest sen! - jej oczy zrobiły się większe, gdy zdała sobie sprawę z tego, że to dzieje się naprawdę.
- Potrzebujemy twojej pomocy - Harry uśmiechnął się do niej i rozprostował ramiona, prawdopodobnie już wiedząc, że Mel nie jest taka, za jaką ją miał. Czasem szalała na punkcie One Direction. Wiem, bo Matt zawsze pojawiał się u mnie w domu, kiedy nie mógł z nią wytrzymać. Typowe.
Chociaż tak naprawdę sprowadziła mnie tutaj ta zwariowana strona Mel. Jeżeli jest ktoś, kto mógłby nam powiedzieć, co zrobić, żeby fani uwierzyli i zareagowali na coś - to Melissa. Wiedziałam też, że jest całkiem opanowana, więc nie zacznie skakać i piszczeć przy Harry'm. Jednakże myślę, że Matt zabije mnie za dawanie Mel powodu, by jeszcze bardziej atakowała go One Direction.
Zaczęłam się śmiać, kiedy Mel przestała się zapierać i pobiegła do Harry'ego, pytając, czy może ją przytulić. Nie to, żeby wrzuciła go do piwnicy na zawsze, gdyby odmówił... Jednak on się zgodził i przytulił ją mocno, rzucając w moją stronę uspokojone spojrzenie. Kiedy Mel otrzymała swój uścisk, wreszcie weszliśmy do środka, idąc za nią do salonu. Harry szedł za mną, rozglądając się i obserwując nowe pomieszczenie.
- Gdzie Matt? - spytałam, widząc że nie ma go w zwykłej pozycji, czyli rozwalonego na kanapie przed telewizorem.
- Tutaj - krzyknął Matt, wychodząc z kuchni z uśmiechem na ustach. Zniknął on jednak i został zastąpiony wnerwioną miną. - Widzę, że masz towarzystwo - zmarszczył brwi, patrząc na Harry'ego. Posłałam w stronę Matt'a ostrzegawcze spojrzenie. Westchnął z frustracją i pokręcił głową, idąc w stronę kanapy. To będzie trudniejsze niż myślałam.
- Niezbyt dobrze się tu czuję - wyszeptał Harry przez zaciśnięte zęby. Błagam cię, zabrałam cię do domu mojego najlepszego przyjaciela, który nienawidzi cię bardziej, niż ja.
To nie jest dla mnie łatwe. Matt nadal nie wie, co tak naprawdę się dzieje ze mną i z Harry'm. Nie miał okazji mu wyjaśnić. Wiem, że mi ufał i myślał, że nie mogę znieść Harry'ego. Zna mnie zbyt dobrze i wie, że nie mogłabym z nim... Ale stało się i czuję, że on też wyczuł, że się zmieniłam. A to, że wzięłam Harry'ego ze sobą tutaj, i w dodatku trzymam go za rękę, kompletnie rujnuje mój wizerunek.
- Więc w czym mogę wam pomóc? - spytała Melissa, uśmiechając się i przywracając mnie do rzeczywistości. Matt spojrzał na mnie ze znakiem zapytania wyrytym w oczach. Uśmiechnęłam się i dałam znać Harry'emu, żeby usiadł.
- Mel, posłuchaj. Ja i Harry...
- Spotykacie się! Wiedziałam, to szalone! - zapiszczała. - Nigdy nie wierzyłam w to, że się nienawidzicie, to było takie dziwne czytać twoje tweety, Amy. Wiedziałam, że czasem potrafisz być wredna, bez obrazy oczywiście, ale o mój Boże! Wiesz, co przeżywali fani, kiedy dowiedzieli się, że wasz związek to wcale nieprawda, i-...
- Mel, spokojnie! - ukryłam twarz w dłoniach. Już wiem, co czuje Matt, kiedy ona tak ciągle nawija.
- No serio! Czemu ukrywaliście związek? Widziałam wszystkie zdjęcia i film-... Nie śledzę was, zobaczyłam je przez przypadek i, ugh, wyglądacie razem przesło-...
- Nie jesteśmy razem, do cholery jasnej! - krzyknęłam. Mel przestała mówić i przeniosła wzrok na Harry'ego. Widziałam, że Matt uśmiechnął się z ulgą i odetchnęłam, zamykając oczy. - Prawda jest taka, że nie możemy ze sobą wytrzymać.
- Ale...
- Nie możemy nic na to poradzić, że ludzie myślą, jak myślą. I nie możemy sprawić, by zaczęli wierzyć w to, że się spotykamy - przerwałam jej i spojrzałam na Harry'ego, widząc że jest zdenerwowany, a jego ręce skrzyżowane są na jego klatce piersiowej. - Dlatego tutaj przyszliśmy. Potrzebujemy twojej pomocy. Jesteś fanką i tylko ty możesz nam powiedzieć, co możemy zrobić i jak zareagują na to fani. Ja i Harry... Mamy wyglądać na przyjaciół. Nic więcej, ani mniej. Rozumiesz?
- Moje serce... Jest złamane! - jęknęła.
- Niedługo wszystko będzie dobrze. Więc powiedz nam, jak działa twój fandom - oparłam się o kanapę. Mrugnęłam do Matt'a, kiedy jego mina mówiła wyraźnie 'dzięki Bogu'.

Harry's P.O.V.

- Czy ty w ogóle wiesz co robisz? - zaśmiałem się, widząc Amy, która próbowała naprawić laptopa i zmusić go do pracy.
- Wiem, jak to zrobić! Tylko.. nie przerywaj mi w pracy, muszę się skoncentrować - wysapała, odpychając mnie. - Usiadłem na podłodze obok niej i skrzyżowałem nogi. Była zdeterminowana, żeby rozwiązać problem z kamerką, jednak miałem nadzieję, że jej się nie uda. To silniejsze ode mnie, ale wygląda słodko, kiedy jest zła i sfrustrowana. Nawet jeśli to ma mnie kosztować kolejnego kopniaka.
- Cholera! Poddaję się - warknęła i położyła się na podłodze, akceptując to, że nic nie poradzi.
- Myślę, że powinnaś kliknąć tutaj - zaśmiałem się i wybrałem odpowiednie ustawienia kamery. - Masz.
- Czemu nie zrobiłeś tego wcześniej?!
- Nie przerywaj mi w pracy, muszę się skoncentrować! - naśladowałem ją i wyszczerzyłem się.
- Dobra, nieważne - zaśmiała się. - Gotowy?
- Nie? - uniosłem brwi, widząc, że zachowuje się spokojnie.
- Dobra, bądź przekonywujący - ostrzegła mnie.- Pamiętaj, by powiedzieć o premierze "Kiss You"!
- Nadal nie podoba mi się ten pomysł! - jęknąłem. Nie lubiłem robić niespodziewanych twitcamów i jestem pewien, że Melissa mogła poradzić nam coś lepszego. Nie wiem, może coś ciekawszego i bardziej zabawnego.
- Przestań narzekać! - Amy przewróciłam oczami i westchnęłam, poprawiając włosy.
- Tak. Jestem w twoim pokoju, siedząc naprzeciw twojego laptopa, zaraz zaczynamy twitcama i dodatkowo mam udawać twojego przyjaciela - zaśmiałem się. Odwróciła się w moją stronę zmieszana i uśmiechnąłem się do niej, widząc jak rękami próbuje znaleźć miejsce, gdzie znajduje się zakręcony, odstający kosmyk. Podniosłem rękę i pomogłem jej. Kiwnęła lekko głową i z dziwną nieśmiałością odwróciła się w stronę laptopa.
Usadowiłem się wygodnie, myśląc o dzisiejszym dniu. Wszystko się zmieniło, nie przewidziałbym takiego zakończenia dnia, nie przewidziałbym, że wyląduje w domu Amy. Spotkanie w biurze też było zaskakujące, bo spodziewałem się kolejnego kopniaka kiedy ją pocałowałem, lub ewentualnie lima pod okiem. Tym razem się nie broniła. Amy to polubiła.
Z drugiej strony, jak zachowywała się w domu Matt'a? Czuła się tam dobrze, trzymając mnie za rękę i była wobec mnie miła i przyjazna. I nadal jej z tym dobrze, bo jeśli by nie było, nie siedziałbym tu, gdzie teraz siedzę. Na środku jej pokoju. Tak, ona mnie lubi. Oczywiście, zawsze mam rację. Ona mnie lubi. Kolejny krok do przodu.
- O czym myślisz? - Amy machała mi ręką przed oczami. - Ziemia do Harry'ego!
- Musiałem sobie coś poukładać - uśmiechnąłem się do niej.
- Sekret? - podniosła brwi. Spojrzałem na nią, szukając odpowiednich słów.
- Jeszcze się nie domyśliłaś? - zacząłem. Mrugnęła kilka razy i odwróciła wzrok. - Amy, nie chcę być twoim przyjacielem. Między nami może być coś wi-...
- Jesteśmy już! - pomachała do kamery i spojrzała na mnie, głośno przełykając ślinę. Jej ciało było spięte, a na twarzy majaczył nerwowy uśmieszek. Wiedziałem, co się dzieje, widząc po jej trzęsących się wargach. Amy zrozumiała, co chciałem jej powiedzieć i to sprawiło, że się zdenerwowała. Ale ta rozmowa się jeszcze nie skończyła, nie zmarnuję tej szansy. Muszę coś zrobić i pokazać Louis'owi, kto wygra tym razem.
- Siemano! - dołączyłem, odganiając od siebie myśli o zakładzie.
- Premiera "Kiss You" już jutro! Wszyscy podekscytowani? Bo ja na pewno! - powiedziałem, patrząc na ekran i czując na sobie spojrzenie Amy. Przyciągnąłem ją do siebie, tak żebyśmy zderzyli się ciałami. - Amy też się cieszy! Po prostu stara się wyglądać na spokojną...
- Tak, jestem bardzo podekscytowana i praktycznie skaczę po wszystkim, macham i tańczę podczas śpiewania piosenki - roześmiała się i odsunęła ode mnie, odpychając moje ramię.
- Hej, za co to? - spytałem, pocierając miejsce, w które mnie uderzyły.
- Przestań ruszać nogami, kamera jest wrażliwa i może się zepsuć w każdej chwili.
- To bez sensu - spojrzałem na nią, a coś mnie zablokowało. Potrząsnęła głową i kontynuowała.
- Więc, ludzie, jak myślicie? Jak będzie wyglądał teledysk do "Kiss You"?

-po 10 minutach-

- Yay.
- Przestało działać.
- Jakbym nie zauważyła.
- Ugh! - jęknąłem.
- Nie zdążyłam powiedzieć wszystkim, że jesteś moim najlepszym przyjacielem i że kocham cię jak mojego brata, aww - zaśmiała się, zamykając laptop. - No ale przynajmniej wszyscy wiedzą, że mają jutro oglądać teledysk.
Chciałem coś powiedzieć, lecz przerwał mi mój telefon. Podniosłem się i wyjąłem telefon z kieszeni.

Od: Lou
Strefa przyjaźni jest niezła, stary, ale strefa braterska? Powodzenia z zakładem ;)

Rozejrzałem się, by się upewnić, że Amy nie podgląda, ale na szczęście była zajęta czymś innym. Uśmiechnąłem się i znów skupiłem uwagę na telefonie.

Do: Lou
O czym mówisz?

Od: Lou
Nic się nie zepsuło, wszyscy widzieliśmy koniec twitcama :)

Do: Lou
Udawaliśmy ;)

Małe kłamstewko by uchronić się od przycinków nigdy nie zaszkodzi. Zaśmiałem się i wrzuciłem telefon do kieszeni. - Dobrze, że nie powiedzieliśmy niczego złego. Louis właśnie napisał, że wszyscy obejrzeli koniec twitcama. Cóż, oprócz nas.
- To świetnie, to znaczy, że misja wypełniona - roześmiała się, ale zaraz spoważniała. - Muszę iść do łazienki. Nie ruszaj niczego! - ostrzegła mnie i szybko wyszła z pokoju.
Wykorzystałem czas, kiedy jej nie było i obejrzałem jej pokój. Wyglądał całkiem normalnie. Plakaty, płyty i zdjęcia na ścianach. Podszedłem bliżej. Na zdjęciach była ona i... Matt. Nie lubiłem tego gościa. Robili głupie i śmieszne miny, śmiejąc się i wyglądając na szczęśliwych. Ona zawsze wygląda na szczęśliwą, gdy jest z nim i nie mogę zrozumieć, czemu. Przecież on jest arogancki i taki denerwujący.
Obróciłem się i zgarnąłem jedną z płyt. Wyglądało na to, że miała ich całą kolekcję. Nie zaskoczyło mnie to, że większość z nich było płytami rockowymi lub metalowymi, spodziewałem się tego. Miała dużo płyt Evanescence. Cóż, ci goście nas nie lubią. Wiem, jak dużo ich fanów się z nas śmieje i ... nienawidzi nas? Nie. Amy nas nie nienawidzi. Nie jest taka, jak inni. Może nasz zespół jest jej ukrytą miłością, kto wie.
 Nadal obserwowałem pomieszczenie, dopóki moje oczy nie dostrzegły czegoś interesującego. Bingo.

-po dwóch minutach-

- Nic nie zrobiłem! - zacząłem się śmiać, kiedy Amy podejrzliwie patrzyła dookoła, próbując zobaczyć, czy może coś nie zginęło.
- I tak się dowiem, prędzej czy później - zmarszczyła brwi. Te słowa jakoś do mnie trafiły. Oczyściłem gardło, kaszląc cicho, by przerwać ciszę i oglądałem, jak Amy powoli siada.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale możesz już iść - zaśmiała się, krzyżując nogi. - Chciałabym zostać sama.
- Sama? - podniosłem brew. - A gdzie zniknęli twoi rodzice?
- Poszli na kolację do przyjaciół - odpowiedziała cicho.
- Czyli jesteśmy sami?
- Kompletnie - zaśmiała się. - A to oznacza, że nikt nie przeszkodzi mi, kiedy już postanowię cię zabić - usłyszałem jej szept i zamknąłem oczy. Przysięgam, jej głos powoduje, że dostaję gęsiej skórki. I ta myśl, że jesteśmy sami... Spojrzałem na nią, wydając z siebie ciężki oddech. Próbowała się cofnąć, kiedy uświadomiła sobie, o czym myślałem. Tak. Pragnąłem jej.
- Albo... nikt by mi nie przeszkodził, kiedy postanowię cię całować? - zbliżyłem się do niej.
- Nie zrobiłbyś tego - zatrzymała mnie, kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej.
- Nie?
- Hej. To nie było wyzwanie.
- Obydwoje tego chcemy - poruszyłem się szybko w jej stronę i uśmiechałem się, kiedy próbowała mnie omijać. Więc chce się bawić... Zaśmiałem się, patrząc w jej oczy. Moja ostatnia próba była nieudana, kiedy odwróciła swoją twarz i pocałowałem ją w policzek, zamiast w usta.
- Nie możesz tego zrozumieć, prawda? - odepchnęła mnie i stanęła wyglądając bojowo. - Nie lubię cię! Masz prawdopodobnie najgorszą osobowość, jaką kiedykolwiek miałam okazję poznać i wiesz co? Może gdybyś przestał zachowywać się jak totalny dureń, polubiłabym cię!
- Okej, uspokój się.
- Nie mów mi, co mam robić! Chciałam być miła i dałam nam szansę, żebyśmy byli przyjaciółmi... Ale ty wszystko zniszczyłeś!
- Posłuchaj, przepraszam - starałem się ją zatrzymać i uspokoić.
- Po prostu wyjdź! - krzyknęła niebezpiecznie i usiadła na łóżku, zakrywając oczy rękami. - Nie chcę cię widzieć, wynoś się stąd!
Odetchnąłem ciężko z frustracji i otworzyłem drzwi, szybko znikając z domu Amy. Wplotłem rękę we włosy, uświadamiając sobie, jaki głupi błąd popełniłem. Błąd, który zniszczył wszystko, Styles. Wyjąłem kluczyki od samochodu z kieszeni i wsiadłem do auta, zatrzaskując drzwi.
- Idiota! - ryknąłem, uderzając z całej siły w kierownicę. Silnik zaczął warczeć i ostatni raz spojrzałem w okno Amy, jednocześnie jeszcze bardziej się denerwując. To nie jest koniec. To dopiero początek.


_____________________________________________
Hej, to po raz drugi i ostatni ja - Karoline. Mam nadzieję, że tym razem nie zrobiłam wielu byków, tłumaczyłam to na szybko. : )

5 komentarzy:

  1. cudowny rozdzial jak zawsze <3 ciekawe co Harry znalazl w jej pokoju... czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że nowy rozdział przybędzie mega szybko, bo zbyt długo nie wytrzymam w niepewności. Oby oni w końcu byli razem. Chciałabym znać angielski, tak jak ty...

    OdpowiedzUsuń
  3. JESTEM TRZECIĄ OSOBĄ KTÓRA SKOMENTOWAŁA ?!
    LUDZIE GDZIE JESTEŚCIE ???!!
    WCZEŚNIEJ MIAŁAM DUŻO KOMENTARZY A TERAZ 3 ? MASAKRA :c
    PRZEPRASZAM ŻE WCZEŚNIEJ NIE PRZECZYTAŁAM ALE WYJECHAŁAM WIĘC ROZUMIESZ...
    NO CÓŻ ROZDZIAŁ PODOBA MI SIĘ MEGA MEGA MEGA MEGA BARDZO
    I TA KOŃCÓWKA... CIEKAWIE. :D
    NO WIĘCEJ NIE BĘDĘ SIĘ ROZPISYWAĆ. ZABIERAM SIĘ ZA 13 ROZDZIAŁ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. miało być wcześniej nie miałam tylko miałaś dużo komentarzy *

    OdpowiedzUsuń
  5. grrrr mało komentarzy, zgadzam się z tym wyżej, to opowiadanie ma zdecydowanie mało komentarzy, no wiem że to jest tłumaczenie ale mimo wszystko >:o
    rozdział ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń