wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 5

20 lipca 2013 - Los Angeles
Amy nigdy nie myślała, że tyle różnych rzeczy może stać się w tak krótkim czasie. Podpisała umowę z agencją modelek i dostała własną menadżerkę, Kelly Regenfield. Amy nie żywiła czystej sympatii do Kelly na początku, bo wydawała się poważna i bez serca, ale Alan przekonał ją, że to najlepszy menadżer jakiego mogła dostać. I miał rację. Kelly zorganizowała wiele sesji dla Amy. Okazało się, że ma również tą miłą i uprzejmą stronę. Dzięki Kelly, Amy stała się jedną z najlepszych modelek w USA, co było dla niej wielką sprawą. Jednak najlepszą rzeczą było to, że Amy wciąż była tą samą Amy - uroczą i zabawną dziewczyną żyjącą swoim snem. Mieszkała teraz w LA, w małym, zwykłym mieszkaniu, z czego była bardzo zadowolona.

Amy's POV.

Wsiadałam do taksówki, myśląc o moim dzisiejszym dniu wolnym. Dzień odpoczynku! No i, jest sobota, 7 rano. Dlaczego niby miałabym jechać do agencji na spotkanie? Zastanawiałam się, co mogło się stać.

~ Później, w agencji ~

Otworzyłam drzwi do sali spotkań. Ups, to coś dużego. Cały zespół tutaj był, nawet Alan. On nigdy nie przychodzi na spotkania, co jest?
- Dzień dobry wszystkim. - powiedziałam wchodząc i zajęłam miejsce na krześle. - Co się dzieje?
- Dzień dobry złotko, mamy dla ciebie trochę informacji! - rzekł Alan, unosząc brwi. To oznaczało, że to jakieś dobre informacje, dzięki Bogu.
Kelly uśmiechnęła się i odwróciła do mnie.
- Amy, mamy 5 nagrań do zrealizowania w tym miesiącu, wszystkie w innych miastach, będzie trochę trudno, ale wszystko będzie dobrze, nie martw się, dobrze? - byłam zszokowana tym, co właśnie usłyszałam.
- Boziuniu Kelly, przecież to duże newsy i ty mówisz to wszystko w ciągu jednej sekundy! - powiedział Alan. - Amy, co myślisz?
Ogarnęłam pokój wzrokiem i zapytałam:
- Kelly, to ogromne interesy,  ale czy ty nie podpisałaś już wszystkich kontraktów?
- Taak.. - odpowiedziała powoli.
- I nawet mnie nie spytałaś? Kelly, ufam twoim wyborom, ale co jeśli teraz nie zgodzę się z kimś pracować? Co się wtedy stanie ? - zapytałam i wiem, że mogłam brzmieć na trochę wkurzoną, ale powinna była mnie spytać.
- Amy, pokochasz je wszystkie, skonsultowałam się z Alanem a on wie, co dla ciebie najlepsze. Możesz najpierw zobaczyć z kim będziesz pracować, a dopiero potem oceniać? - zaczęła gapić się an mnie tymi swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Nienawidzę tego, zawsze się wtedy poddaję.
- Okej, zrobimy tak. Kto jest najmniej znany? - zapytałam jej.
- Zespół z Kalifornii, The Wild Life. Robią teledysk do piosenki Ripped Away.
- O Boże, znam ich! Są świetni! - zawołałam i spojrzałam na Alana.- Skąd wiedziałeś, że ich lubię?
Uśmiechnął się i wyszeptał.
- Przejrzałem twoją playlistę. - powiedział niewinnie.
Nie byłam zaskoczona, on zawsze grzebie w moich rzeczach. Zaczęłam się śmiać i spojrzałam na Kelly.
- A kto najpopularniejszy ?
- Nie będziesz piszczeć, prawda? - popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Kelly, chcę piszczeć, jak zadajesz mi takie pytania, powiedz!
- Cóż, patrząc na te wszystkie propozycje, mogę powiedzieć, że najbardziej popularna jest... Alicia Keys.
- O. Mój. Boże. Czy ty powiedziałaś Alicia Keys? TA Alicia Keys? O matko, będę pracować z Alicią Keys!
- Uspokój się! - usłyszałam Alana.
Poczułam się trochę zażenowana tym moim fangirlowaniem na oczach wszystkich i było trochę niezręcznie, dlatego zdecydowałam się zapytać o coś przypadkowego, zapominając o wszystkim, co stało się przed chwilą. Mam nadzieję.
- Um... okej, w każdym razie... Kelly, dlaczego to spotkanie było takie pilne? Mogłaś mi o tym powiedzieć jutro. - zapytałam i zrobiłam smutną minę.
- Cóż Amy.. musiałam zrobić je dzisiaj, żeby ci powiedzieć, że musisz się spakować. Już jutro mamy pierwsze nagranie. Wyjeżdżamy dzisiaj o 13. Mamy spotkanie z zarządcami o 19...
- Co ? Dzisiaj? Łoł, to szybko! - byłam zaskoczona. - Ale czekaj, gdzie jedziemy? I z kim to nagranie?
- O Jezusie, mogę wyjść? - zapytał Alan i brzmiał na trochę przestraszonego. - Sądzę, że.. Em.. powinienem iść po kawę... czy coś..
- Alan, co ty zrobiłeś? - posłałam mu śmiercionośne spojrzenie.
- Nic, przysięgam ! Nagle zrobiło mi się niedobrze. - próbował wstać, ale złapałam go za ramię i pociągnęłam w dół. Coś się stało. Alan zdecydowanie zrobił coś nie tak.
- Zamierzasz mi powiedzieć, z kim będę pracować? - spojrzałam na Kelly, która wzięła trochę papierów i położyła je przede mną. - Na Boga, Kelly, po prostu mi powiedz!
- Jedziemy do Nowego Jorku.
- Oh, Nowy Jork! To świetnie! - byłam zadowolona, że mogłabym odwiedzić moich rodziców. Bardzo za nimi tęskniłam. Tęskniłam za całym domem... Ale chwila.
- A artystą jest... ? - ciekawa zapytałam.
Usłyszałam dziwne mamrotanie, jakby Alan się modlił czy coś. Ale on nigdy się nie modli. Co się z nim dzisiaj dzieje?
- One Direction. - Kelly uśmiechnęła się delikatnie.
- C-coo?! - krzyknęłam.
Czy ona powiedziała One Direction? Będę pracować z tymi palantami? Nie, tak nie może być! Jak mogła tak zrobić? Zakryłam twarz dłońmi.
- Nie Amy, ty tylko śnisz, to jakiś koszmar, a teraz się z niego obudzisz. No dalej Amy, obudź się!
- Nie, to nie jest sen, to się dzieje na prawdę. Poznasz One Direction, jesteś szczęściarą! - Clair, jedna z pomocnic Alana, podeszła do mnie szybko.
- Clair, żadną szczęściarą! To jest najgorszy koszmar! - powiedziałam wciąż z dłońmi na twarzy. - Nie wierzę, że będę pracować z ludźmi, których nie mogę znieść! Nie zgadzam się na to! Kelly, nie obchodzi mnie co się stanie, ale ja nie zamierzam pracować z One Direction!
- Ale Amy, Alan powiedział, że jesteś ich fanką. I przepraszam, jeśli nie jesteś, ale już nie ma szans na zmiany. Ten teledysk może przynieść ci masę dobrego. Powinnaś pomyśleć o tym jak o opcji na...
- Alan? Co kurwa Alan ? Chcesz żebym cię zabiła czy coś? - wstałam.
Zdałam sobie sprawę, że przeklnęłam, co nie było w miarę normalne, ale mnie to nie obchodziło. Byłam wkurzona, jak on mógł chociażby pomyśleć, że lubię takich... ugh! Wyglądał na przerażonego. No i powinien, bo nic w tym śmiesznego nie było.
- Amy, uspokój się, przecież to tylko wideo. Nagrasz teledysk, zdobędziesz jeszcze więcej sławy i już nigdy ich nie zobaczysz. - powiedziała Clair, łapiąc mnie za ręce.
Miał rację, ale nie chciałam stawać się popularna z ich powodu. Dlaczego miałabym stać się sławna jako ta dziewczyna z teledysku One Direction. To działało mi jeszcze bardziej na nerwy. Nie mogę tego zrobić, no nie i koniec kropka. Ale musiałam. Kontrakt był już podpisany, dzięki pomysłowi Kelly, żeby mnie zaskoczyć. Opadłam na krzesło, zerkając na moją menadżerkę.
- Kelly, obiecaj mi, że nie zginę. - powiedziałam.
- Nie zginiesz, obiecuję. - zaśmiała się.
Jęknęłam.
- Zgaduję, że muszę wrócić i się spakować..
- Tak. - przyznała.
Przewróciłam oczami, spojrzałam na Alana i posłałam mu wzrok ,,I tak cię zabiję". Zrozumiał mnie i uśmiechnął się niezręcznie. Czas iść. Chwyciłam za klucze i wyszłam. Nienawidzę się pakować.

12:30.

Byłam już na lotnisku, tak jak reszta zespołu. Niedługo miałam spotkać się z One Direction. Co ja takiego zrobiłam, że na to zasłużyłam? Usiadłam obok Alana. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Umm, Alan...
- Wiem Amy, wiem... Przepraszam, ale kiedy zobaczyłem ich ofertę, musiałem to zrobić. Wiem, że ich nienawidzisz. Ale wiem też, że nienawidzisz ich bez powodu. Więc może polubisz ich też bez powodu.
- Na pewno nie Alan. - popatrzyłam na niego z powagą.
- Zobaczymy. - uśmiechnął się do mnie.
Ugh, chciałam go uderzyć. I w sumie zamierzałam to zrobić, ale Kelly przerwała nam mówiąc, że czas wsiadać do samolotu. Boże, mam nadzieję, że to nie dzieje się na prawdę.

NOWY JORK

Alan's POV.

Kiedy przybyliśmy do NY, od razu udaliśmy się do naszego hotelu. Amy chciała wrócić do domu, ale Kelly jej nie pozwoliła. Nie było czasu na rodzinne wizyty, musieliśmy spotkać się z One Direction i omówić szczegóły nagrania teledysku i co Amy powinna robić. Teraz czekałem, aż ona się wyszykuje. Nie chciała ubierać nic specjalnego i to rozumiałem, przecież to było tylko spotkanie. Wtedy wyszła, ubrana w jakiś dres i rozciągnięty top. Szalona!
- Amy, nigdy w życiu nie pozwolę wyjść ci w tym czymś! To znaczy, dres? Co z tobą? Nie nie nie nie. Wracasz i ubierasz się w coś innego, teraz!
- Alan, nie zamierzam ubrać czegoś innego. W tym czuję się komfortowo i zamierzam to nosić. - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę drzwi. O mój Boże, ta dziewczyna jest szalona, co ona sobie myśli?
- Amy, poczekaj! - krzyknąłem.
- Co? - obróciła się i wyglądała na zdenerwowaną.
- Dlaczego to robisz? Nosisz takie rzeczy tylko w domu, jak jesteś sama, odizolowana, świat cię nie widzi, jak masz urlop!
- Cóż, w zasadzie dzisiaj mam dzień wolny i jestem zmęczona, więc nie zamierzam jeszcze raz się przebierać. I praktycznie nikt mnie nie zobaczy, nie wliczając jakichś pięciu idiotów. I zdecydowanie nie obchodzi mnie to, co o mnie pomyślą. A teraz... możemy?
- Próbujesz mnie zabić, prawda? - zapytałem smutno.
- Tak, Alan. Będziesz umierał powoli i boleśnie, patrząc jak noszę dresy.

Amy's POV.

Podjechaliśmy pod budynek, którego nigdy wcześniej tutaj nie widziałam. Zgaduję, że po prostu nie zwracałam na niego uwagi. Kelly szła z przodu, a ja i Alan za nią. Jakiś mężczyzna wyszedł i zaprowadził nas do dużego pokoju. Usiedliśmy, a on powiedział, żebyśmy poczekali chwilę, bo musi iść po producentów i po zespół. Ale ja musiałam iść siku....
- Przepraszam pana, mógłby mi pan powiedzieć, gdzie jest toaleta? - zapytałam tego faceta, uśmiechając się.
- Oh tak, skręć w lewo za rogiem, idź prosto i zobaczysz duże drzwi. - odpowiedział, również się uśmiechając.
- Dziękuję. - rzekłam i wyszłam.
Miałam nadzieję, ze szybko ją znajdę. Szłam powoli, powtarzając w głowie to, co powiedział mężczyzna. Już zamierzałam skręcić, gdy ktoś na mnie wpadł. Ej, to bolało! Wylądowałam boleśnie na moim tyłku.
- Kurde, dlaczego nie patrzysz, jak idziesz? - usiłowałam się podnieść.
- Oh, przepraszam, nie widziałem cię. Zamyśliłem się, nic ci nie jest? - ten głos był taki dziwny...
Uznałam to za dość śmieszne i zaczęłam się z śmiać z tego dziwacznego akcentu.
- Niee, jest okej. - powiedziałam, wciąż się śmiejąc i unosiłam głowę, by zobaczyć, z kim rozmawiam. O kurde...
- Cieszę się. - powiedział ze śmiechem. - W każdym razie, jestem Niall, miło mi cię poznać. - mój uśmiech zniknął. Nigdy nie pomyślałabym, że to mogło się zdarzyć, ugh.. Ale muszę być miła.
- Amy, mi również miło. - uśmiechnęłam się sztucznie i uścisnęłam jego dłoń.- A teraz wybacz mi, muszę iść do toalety.
- Oh, pewnie! - powiedział, robiąc mi trochę miejsca do przejścia.
Przeszłam obok niego i załatwiłam nagłą sprawę. Kiedy wychodziłam, usłyszałam dużo głosów. Eh, wszyscy już tam byli. Weszłam do tego dużego pomieszczenia i się uśmiechnęłam.
- Oh, tutaj jest. - powiedział Alan do reszty. Wszyscy odwrócili głowy w moją stronę. Nieeeezręcznieee. - To Amy. - Alan kontynuował. Dalej się gapili. No co kurde, nigdy dziewczyny żeście nie widzieli?
- Dzień dobry! - powiedziałam z przekonaniem i usiadłam na kanapie.
Producent przywitał się ze mną i zaczął omawiać teledysk. Próbowałam się skoncentrować na tym, co mówi, ale wtedy zobaczyłam tego chłopaka na którego wpadłam wcześniej, jak szepcze coś do drugiego, siedzącego obok. Prawdopodobnie mówił mu o naszym małym wypadku. Znów próbowałam skoncentrować się na producencie, ale wtedy ten chłopak odszeptał :
- Niall, ona przyszła w dresie na spotkanie?! Co ci to mówi? I spójrz na nią, ugh, jak mam niby... - nie usłyszałam więcej, bo ściszył ton.
O czym on mówił? Co on zamierza zrobić? Boże, Amy, zostaw tych chłopców, skup się na producencie.
- Więc tak, to praktycznie wszystko co musi zrobić z tą drugą dziewczyną w trakcie kręcenia, co nie jest aż tak skomplikowane. Ale kiedy przejdziemy do scen z Harrym, będzie musiała grać bardziej zainteresowaną. Właściwie najpierw będzie musiała z nim zadzierać i unikać jego dążeń do pocałunku, ale na końcu piosenki, nakręcimy całującą scenę.
ŁOŁOŁIŁA! Chwila chwila chwila, cooo?! Czy ten koleś powiedział, że mam się całować z Harrym? Będę całowała członka One Direction? CO. DO. DIABŁA?! Nigdy!
- Kelly, co to ma być? Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - zapytałam zaciskając zęby, starając się, żeby reszta mnie nie usłyszała.
- O czym ty mówisz? Cały scenariusz był w papierach, które ci dałam. I piosenka nazywa się ,,Kiss you", czego ty oczekiwałaś? - odpowiedziała.
Wtedy mnie uderzyło. Papiery! Nawet ich nie czytałam. Jak mogłam być tak głupia? O Boże, to robi się coraz gorsze! Jak mam niby pocałować kogoś, kogo nienawidzę? Fu ! Boże, pomóż mi, spraw, zeby to był mój najgorszy koszmar!
- Więc... Dziękuję za przybycie, cieszymy się z możliwości pracy z wami. Zaczynamy jutro o 12. - powiedział producent.
Spotkanie się skończyło, wszyscy wstali. Zobaczyłam, że chłopcy idą w naszą stronę, prawdopodobnie się przywitać. Pierwszym, który nadszedł, bym Niall, koleś, na którego wpadłam. Znów się sztucznie uśmiechnęłam. Nie byłam zadowolona, że będę się całować z jednym z nich, z Harrym, jak słyszałam. Ale który z nich to był ten Harry?
- Miło mi cię znowu poznać. - powiedział Niall i schował mnie w swoich ramionach. Kiedy niby się tak zbliżyliśmy, żeby od razu się przytulać. Uśmiechnęłam się do niego.
- Czeeeeść, jestem Liam. - powiedział któryś i znów zostałam przytulona. Co jest nie tak z tymi ludźmi? Dlaczego mnie przytulają? Nawet mnie nie znają, ugh.
- Amy. - powiedziałam, uśmiechając się do niego.
- Cześć kochanie, jestem Louis. - powiedział trzeci z nich i tak jak przeczuwałam, przytulił mnie. Czy oni myśleli, że jestem ich jakąś fanką? Haha, Boże, nie.
- Jestem Zayn. - przytuliłam się znowu i próbowałam nie wyglądać na zmartwioną.
Został tylko jeden. To był prawdopodobnie Harry, ten którego miałam pocałować. On był tym, który szeptał do Nialla, że nie może... Oh, teraz rozumiem, nie lubi mnie, bo noszę dresy i pewnie myśli, że nie dbam o swój wygląd. Haha! Jestem modelką mimo wszystko, jak on mógł tak pomyśleć? Chwila... dlaczego obchodzi mnie to, co o mnie myśli? Ugh, idzie...
- A ja jestem Harry. - mocno mnie przytulił. C-co? Mogę dostać trochę powietrza? Co to... - I nie martw się, ja też nie chcę się z tobą całować. - wyszeptał.
Czułam jego oddech na mojej skórze. Łaskotało mnie to. Idiota... Ale ten głos był taki... Słyszałam go wcześniej, jestem pewna. Taak, ta piosenka. Little coś... Little Things!
Rozluźnił uścisk i się uśmiechnął. Sztucznie, mogłam powiedzieć. Starałam się ukryć zamieszanie na twarzy i podeszłam bliżej do Alana. Obejrzałam się za chłopcami i też się sztucznie uśmiechnęłam. Więc ten Harry też mnie nie lubi. Teraz nienawidziłam go nawet bardziej. I będę musiała się z nim całować.
Świetnie, po prostu świetnie!

______________________________________

Wybaczcie mi, że tak długo czekaliście! Niby długi weekend, ale miałam zero czasu dla siebie. Dość wymówek! Chociaż, ostrzegam, że kolejny rozdział znów za tydzień.... Mam czterodniową wycieczkę... Eh. No nic! Chcecie być informowani? Piszcie! :) @shut_upPL

5 komentarzy:

  1. WOW niecodzienne to opowiadanie :)
    Czekam na kolejne rozdziały :3
    @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boziuu jakie te Alan ma problemy. A niech sobie Amy idzie nawet nago następnym razem.
    A tak poza tym WIELKIE WIELKIE PRZEPRASZAM że wcześniej nie skomentowałam no ale ( tak teraz jest ta część gdzie się głupio tłumaczę ) mam zaległości w opowiadaniach. a teraz jest po 3 w nocy i jakoś naszła mnie ochota na czytanie :D
    Cieszę się że w końcu pojawili się chłopcy ^^
    Mam nadzieję że szybko dodasz kolejny rozdział. xx -Daria

    OdpowiedzUsuń
  3. zabieram się za następny

    OdpowiedzUsuń
  4. to opowiadanie jest mega. super, że je tlumaczysz!
    xoxo

    OdpowiedzUsuń