niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 3

27 czerwca 2013, Los Angeles

Dzień, na który czekała Amy wreszcie nadszedł. Dzień konkursu sesji zdjęciowej. Jej mama zawiozła ją do LA, gdzie miał się odbyć casting. Amy prawie w ogóle nie mówiła podczas jazdy. Podekscytowanie, poddenerwowanie, szczęście, euforia. Miała tyle różnych odczuć, ale nigdy nie czuła się bardziej pogmatwanie.

Amy's POV.

Otworzyłam okno samochodu i spojrzałam na zewnątrz, próbując skoncentrować się na widoku, a nie na tych wszystkich uczuciach wewnątrz mnie. Ale nie mogłam. To było już za dużo. Przysięgam, że miałam coś w gardle, co uniemożliwiało mi normalne oddychanie. Może to oznaczało, że wcale nie powinnam brać w tym wszystkim udziału. Tak, to właśnie to! Szybko odwróciłam się do mojej rodzicielki.
- Mamo, zatrzymaj się!
- Dlaczego? Co się stało? - zapytała zmartwionym tonem.
- Nie wydaje mi się, że powinnam iść. To wszystko jest nieodpowiednie, zawróćmy i wracajmy do domu. - jej brwi uniosły się w górę. - Tak mamo, nie mogę dłużej znieść tych uczuć i nigdy się tak nie czułam. Wiem, że wszystko zawalę...
- Słuchaj Amy. - przerwała mi. - Ćwiczyłaś atakowanie mnie każdego dnia. Chciałaś iść na ten konkurs od bardzo długiego czasu. Marzyłaś o tym. Walczyłaś o to. Amy, wierzę w ciebie. To jest TWOJA szansa. - uśmiechnęła się do mnie. - No i zostały nam dwie mile, nie zamierzam zawracać.
Otworzyłam usta, żeby zaprotestować, ale ona była szybsza.
- Zbierz się do kupy, masz konkurs do wygrania.
- Mamo, kocham Cię. - to było wszystko, co mogłam w tej chwili powiedzieć.
- Też Cię kocham skarbie. - uśmiechnęła się do mnie w odpowiedzi.

Jenn's POV.

Nareszcie dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na wysoki budynek stojący na przeciwko nas. Był ogromny! Odwróciłam się i nie zobaczyłam Amy. Zadałam sobie sprawę, że wciąż siedzi w samochodzie. Ta dziewczyna nigdy się nie zmieni. Zapukałam w szybę samochodu.
- Dawaj, na co czekasz?
- Mamo, boję się. - powiedziała tak cicho, że ledwo co ją usłyszałam.
Była na prawdę przestraszona i potrzebowała trochę pewności siebie. Wiedziałam, co robić.
- Wysiadaj z auta natychmiast i przestań zachowywać się jak mała dziewczynka. Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś taka słaba! Zawsze widziałam moją silną Amy, która niczego się nie bała, co się z tobą stało? - zaczęłam udawać rozczarowaną i czekałam na jej reakcję.
Zacisnęła swoje dłonie w pięści i zmarszczyła brwi. Tak, mój plan działał.
- Nie. Jestem. Słaba! - była na prawdę zła.
Nienawidziła, kiedy ktoś mówił, że jest słaba. Oh, moja mała Amy. Mogę powiedzieć co czuje, przez sposób, jaki oddycha. W tym momencie, była śmiertelnie obrażona.

Amy's POV.

Tamt słowa, to było za dużo. Jak mogła tak powiedzieć? Nie jestem słaba. Wysiadłam z samochodu.
- Możemy, mamo? - sztucznie się uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.
Zaśmiała się i poszła za mną. Wzięłam głęboki wdech i przeszłam przez próg. Zobaczyłam recepcję i siedzącą tam kobietę.
- No dawaj Amy. - szepnęłam i podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry paniom. - powitała nas kobieta. - W czym mogę pomóc? - miała ogromny uśmiech na swojej twarzy. Wyglądała miło i uprzejmie. Oh, tak, muszę odpowiedzieć co tutaj robimy, chociaż jak zgaduję, ona już to wie.
- Przyjechałyśmy na konk... - nie pozwoliła mi skończyć. Sięgnęła po jakieś papiery i powiedziała :
- Proszę je wypełnić i mi oddać. - uśmiechnęła się. - Potem iść na drugie piętro i czekać na wezwanie.
Mówiłam - już wiedziała. Szybko wypełniłam papierki z mamą i oddałam je z powrotem. Recepcjonistka uśmiechnęła się, znowu, i wyszeptała :
- Powodzenia.
- Dziękuję. - powiedziałam, również się uśmiechając.
Zobaczyłam dużo czekających ludzi, kiedy weszłam na pierwsze piętro. Wszyscy czekali na to samo. Ja też. Ścisnęłam rękę mamy, kiedy usiadłyśmy. Wszystkie te dziewczyny były piękne, wyglądały profesjonalnie, jakby robiły w modelingu od lat. A tu jestem ja. Zwykła osiemnastolatka z niczym oprócz marzenia. Jedyną rzeczą, którą w sobie lubiłam, były moje oczy. Każdy zawsze mi mówił, że wyglądają dziwnie tajemniczo, jakbym spoglądała do wnętrza ich duszy. To było trochę przerażające, ale lubiłam to. Może dlatego, że były ciemne. Poczułam się dużo lepiej, kiedy zdałam sobie sprawę, że mam broń do walki - moje oczy.
- Mamo? - powiedziałam nagle.
- Tak?
- Zobacz na te wszystkie dziewczyny. Wszystkie są piękne i mają coś... - powiedziałam, ale mi przerwała.
- Słońce, ty też jesteś piękna, dlaczego po prostu...
- Mamo! Nie przerywaj mi. - powiedziałam. Skinęła głową. - Zdałam sobie sprawę, że mam broń do walki.
- Masz na myśli ... - zapytała zaciekawiona. Przekręciłam głowę w jej stronę i zaczęłam się na nią zwyczajnie gapić. Zmroziło ją na kilka sekund. - Twoje oczy. - powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Amy McCole!
Usłyszałam moje imię, o Boże, to już! Szybo uściskałam mamę, rzuciłam jej przerażone spojrzenie i ruszyłam w stronę biurka. Słyszałam jak mama mówi mi ,,powodzenia" ale byłam zbyt przestraszona, żeby się odwrócić. Wiedziałam, że gdybym tak zrobiła, mogłabym się poddać. Szłam i przegryzając wargę, usłyszałam głos.
- Jesteś Amy McCole? - zapytał pan za biurkiem.
Wyglądał na zirytowanego i zmęczonego, ale dostrzegłam mały, sztucznie uprzejmy uśmiech na jego twarzy.
Amy, przestań go opisywać, zadał ci pytanie! - mentalnie skopałam siebie i wstrząsnęłam głową.
- Tak, to ja! - powiedziałam, szczerząc zęby.
- Pokój numer 15. - wskazał na schody. - Weź tą tabliczkę z imieniem, ekipa na ciebie czeka, miłej zabawy i powodzenia. - powiedział, znów się uśmiechając. Tym razem, nie mogłam stwierdzić, czy był prawdziwy czy nie.
- Hellen Grylls? - krzyknął znowu.
Odwróciłam się w stronę mojej mamy, ale nigdzie jej nie widziałam.
Oddychaj, oddychaj, oddychaj, oddychaj. - powtarzałam sobie w myślach, podchodząc do drzwi.
Pokój 15. Zapukałam i weszłam. Oh, garderoba. No tak, czego ja się mogłam spodziewać?
- O. Mój. Boże! Dzięki ci Jezu, jesteś przepiękna! - krzyknął jakiś koleś, podbiegł do mnie i przytulił mnie tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu.
Eee... Coś z nim nie tak? - pomyślałam, wciąż próbując złapać oddech. On za to, kontynuował krzyczeć:
- Myślałem, że przyślą mi kogoś brzydkiego. Ee... nie. To znaczy, jakąś nie piękną dziewczynę, ale przyszłaś ty i rozświetliłaś cały pokój swoim pięknem! - odsunął się ode mnie, klasnął w dłonie i zdał sobie sprawę, że jestem odrobinę zmieszana. - Oh, sorki skarbie, nie przedstawiłem się z tego całego podekscytowania. Jestem Alan, twój stylista, fryzjer, makijażysta i wizażysta. I tak, jestem utalentowany. - powiedział dumnie i wstrząsnął moją dłonią.
Ten koleś jest dziwny. - pomyślałam i zaczęłam znowu go analizować. Nie był ubrany normalnie. Przynajmniej nie na tyle, dla kogoś tak dziwnego.
- Amy. - przemówiłam po raz pierwszy i się uśmiechnęłam.
- O mój Boże! To niesamowite imię! Wyobraź sobie : Panie i panowie Oto Amy... - zatrzymał się i odwrócił w moją stronę - Jak masz na nazwisko?
- McCole.
- Interesujące. - skomentował i znów się odwrócił. Wciąż robił te dziwne ruchy rękami. - Pani i panowie! Oto Amy McCole! Zwyciężczyni konkursu modelingu 2013!
Nie mogłam powstrzymać śmiechu z jego entuzjazmu. Był zabawną i ciekawą osobą. Zdecydowałam się przerwać ciszę.
- Um..Przepraszam, ale.. Co zamierzamy robić? Wiesz, trochę nie ogarniam ...
- Ahh aleś ty słodka! - stwierdził. - Chodź, usiądź na krześle. - ten dziwak pociągnął mnie za rękę i przycisnął mnie do krzesła na przeciwko wielkiego lustra.
- Słuchaj Amy. Jestem tutaj, by sprawić, żebyś wyglądała jeszcze bardziej niesamowicie, niż wyglądasz teraz.
Poczułam się zażenowana i zarumieniłam się. On szybko rzucił :
- Nie rumień mi się tutaj! Jesteś piękna, ale teraz się skoncentruj! - uśmiechnęłam się i skinęłam głową. On kontynuował. - Sprawię, że wygrasz ten konkurs. Zaufaj mi i zostaw wszystko w moich rękach. A teraz słuchaj, oto plan. Każdy zamierza nosić tonę ciuchów i makijażu, żeby wyglądać przerażająco. Właściwie zastanawiam się, dlaczego wybrali ten temat w tym roku, ugh! - zrobił zdegustowaną minę.
- Lubię przerażające rzeczy. - uśmiechnęłam się, ale on spojrzał na mnie zmieszany.
- Jesteś dziwna. - powiedział.
Ja jestem dziwna? Popatrz na siebie! - pomyślałam, przewracając oczyma.
- Bez przewracania oczami mi tutaj proszę! Dobra, teraz nie rozpraszaj mnie i nie przerywaj mi, ok? - skinęłam głową, a on wzdychnął z ulgą. - Nareszcie! Dobra, teraz pogramy w inną grę. Widzę, że masz bardzo bladą opaleniznę, co oznacza, że jesteś idealna do mojego planu. Zrobię cię najseksowniejszą żyjącą wampirką!
Zaczęłam się śmiać, bo tak się wczuł w swoją rolę. Ale zgaduję, że miał rację, dlatego zgodziłam się i wciąż słuchałam jego ,,wspaniałego" planu, dzięki któremu miałam wygrać. Jak ktoś może mówić tak dużo bez oznak zmęczenia?
- Amy! - usłyszałam swoje imię i zobaczyłam, że macha mi przed twarzą. - Teraz obrócę cię i zacznę robić ci fryzurę i makijaż. Mamy tylko 2 godziny! Gotowa?
- Łołoł! Czekaj! Nie będę siebie widzieć? Nie ma mowy, chcę widzieć, co robisz.
- Nie moja droga, tak nie będzie. Chcę cię zaskoczyć. - powiedział i obrócił moje krzesło.
Starałam się go przekonać, ale nie. Co za uparty człowiek. Zgaduję, że będę czekać z nadzieją na najlepsze.




5 komentarzy:

  1. OMG *-* WÓW to...to jest niesamowite ;o zniecierpliwoscia czekam na kolejny rozdział :) świetnie tlumaczysz :3 - @undermirrors

    OdpowiedzUsuń
  2. Nastepne !!!! ja chce kolejną dawke tego opowiadania ehm ! ;x

    OdpowiedzUsuń
  3. woaah.
    G-E-N-I-A-L-N-E.
    dziwnie się czuje... komentuje jako 3 ..no ale co tam , liczy się że wgl pisze komentarz :DD
    ale następnym razem będę pierwsza ! o ile mnie poinformujesz o rozdziałach.. tyy ale chociaż w poprzednim też 3 skomentowałam. CO SIĘ DZIEJE ? O.O
    informuj mnie na fb albo chociażby na twitterze,ok ? bo czasami kompletnie zapominam o tym że ja czytam jakiekolwiek opowiadania. #ONLYDARIA
    SIĘ ROZPISAŁAM :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe *,*. Czekam na następne :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. jest świetny! :D
    super tłumaczysz! ;))
    xoxo

    OdpowiedzUsuń