piątek, 24 maja 2013

Rozdział 2

 Spokojnie, chłopcy pokażą się w nadchodzących rozdziałach. Najpierw autorka chciała, żebyście dokładnie zapoznały się z Amy :)

25 czerwca 2013 - New York

Dwa tygodnie zleciały szybko. Amy zdała swoje egzaminy i była szczęśliwa, że jej rodzice byli dumni z jej szkolnych sukcesów. Jutro miała studniówkę. Nie poświęcała temu czasu nawet na myślenie, bo postanowiła nie iść. Amy nie mogła znieść tylu osób w jednym miejscu, które myślały, że odpowiednią celebracją tego, że już nigdy się nie zobaczą, będzie zlanie się na mur beton. Plus.. Nie miała partnera. Ona i Matt mieli umowę, że pójdą razem, ale on podłączył się do Sary, więc .. nie miała celu, by tam iść. Jedyną rzeczą, o którą się martwiła i wręcz wariowała, była sesja.
Jak to będzie?
Kogo pozna?
Wygra, czy ją odrzucą?
Co się stanie, jeśli wygra?
To była tylko namiastka pytań, które siedziały w głowie Amy.

Amy's POV.
Spędziłam cały mój dzień w domu, bo przyjechała moja ciocia i jej dzieci. Te małe smarki strasznie mnie drażniły. Bez przerwy biegały po całym domu, robiąc tyle hałasu, że... Cieszyłam się, kiedy w końcu pojechali. Gdy tylko wyszli, znalazłam się w swoim pokoju i usiadłam na łóżku. Znów zaczęłam mieć mdłości. To uczucie stresu nie miało zamiaru mnie opuścić. Moja mama mówi, że zawsze myślę o wszystkim. Zgaduję, że ma rację. Ale jak mam być spokojna, kiedy tak ważna rzecz ma się wydarzyć? Moje całe życie może się zmienić.
Usłyszałam spikera w radiu, który coś oznajmiał.
- Panie i panowie, najnowszy singiel One Direction, Little Things! - po krótkiej pauzie, kontynuował - Lepiej przygotujcie chusteczki, jedziemy!
Ha! Nie ma kurde mowy, że będę słuchać tego gówna. Podeszłam do radia i zmieniłam stację. Usłyszałam początek spokojnej i wolnej piosenki.
- Fuu.. - powiedziałam na głos i znów zmieniłam stację.
Nienawidziłam ich. Tak po prostu, bez powodu. Chyba każdy mój rówieśnik ich nie lubił, dlatego ja również ich nie lubiłam. Mogło zabrzmieć, jak bym słuchała muzyki typu ,,zjadłbym kotaaaa!, ale tak na prawdę nigdy nie słyszałam żadnej z ich piosenek. Ani jednej. Nigdy jakoś nie paliłam się do tego, by to zrobić. Gdy ich piosenkę puszczano w radiu, natychmiast włączałam telewizor. Nienawidziłam ich i już.
- CO?! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam tą samą piosenkę na innej stacji. - Żartujecie sobie!
Zmieniłam na trzecią. To samo. Każda stacja puszczała tą samą piosenkę. Dlaczego tak kurwa robili? Przecież to nie miało sensu.
Położyłam palec na przycisku, żeby wyłączyć radio. Ale nie mogłam. Piosenka była ładna, chociaż nie mogłam tego zaakceptować. Była tak spokojna.
- Kurwa, Amy, wyłącz to! - powiedziałam do siebie i nacisnęłam przycisk.
Z powrotem wskoczyłam na łóżko. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie spodobała mi się piosenka One Direction. Ale ona mnie uspokoiła, ta melodia, te głosy. Co się ze mną dzieje? To nie jestem ja. Sięgnęłam po telefon i zalogowałam się na Twitterze. Jako, że śledziłam kilku szalonych Directioners, cała moja oś była zawalona ich pełnych ekscytacji tweetami.
Little Things jest idealna!
O mój Boże, mogłabym słuchać tej piosenki do końca mojego życia!
Dzięki ci Ed za Little Things!
Niech ktoś mnie przytrzyma, ryczę, zajebista piosenka!
I dużo, dużo, duuuużo tweetów tego typu.
Taka afera o jedną piosenkę. Nacisnęłam na baner, wyświetlający nowe tweety.
Ssijcie hejterzy! #LittleThingsIsPerfect
Cholera. Te słowa do mnie trafiły. Co za wredna suka. Obejrzałam jeszcze kilka innych postów, dopóki nie natknęłam się na jeden ze stacji radiowej.
Podobało się Little Things? Włączycie teraz, by posłuchać jeszcze raz! #DrugieGranie
Zastanowiłam się przez sekundę i przyjęłam wyzwanie. Tweetnęłam szybko : Mam nadzieję, że nie umrę :(
I znów włączyłam radio. Ok, zaczęło się. Spoko, jest w miarę spoko. Zaczął się refren i zaczęłam mieć ciarki. Sama o tym nie wiedziałam, ale... zaczęła podobać mi się ta piosenka. I wtedy usłyszałam nowy głos. Głos mocny i głęboki. Miałam gęsią skórkę.
Boże, to nie jest fair, to nie może się dziać, przecież ja ich nienawidzę.
Piosenka się skończyła. Nareszcie. Ale wciąż nie mogłam uwierzyć, że właśnie polubiłam piosenkę One Direction. Znów sięgnęłam po telefon i napisałam tweeta ,,Wygraliście tym razem", mając na myśli ten zespół. Nie mogłam zranić mojego ego, a oznaczania ich czy coś, to było by już za dużo.
Moja komórka zaczęła wibrować. Upuściłam ją, ponieważ przestraszyłam się, odkąd miałam ją w dłoniach. To był Matt. Zawsze wiedział, kiedy zadzwonić.
- Waaazaaap?
- Cześć, a nic, tylko cię sprawdzam. Co robisz? - powiedział i wyczułam, że się uśmiechnął.
- A nic specjalnego, tylko myślę.
- O balu? Powiedz, że zdecydowałaś się pójść! - rzekł z nadzieją w głosie.
- Nie, nie idę Matt. Nie chcę iść i wiem, że nie będę się dobrze bawić. To po prostu nie dla mnie.
- Dobra.. - odpowiedział, z rozczarowaniem w głosie.
Nie mogłam iść, nie mogłam tego zrobić. Jak powiedziałam, imprezy nie były dla mnie. Spojrzałam na radio i przypomniałam sobie, co się przed chwilą wydarzyło. Zaczęłam się śmiać i powiedziałam :
- W każdym razie. Zgadnij, co się stało.
- No, co?
- Właśnie nieumyślnie słuchałam piosenki One Direction Little Things, czy coś tam, i w sumie, to mi się spodobała!
- Łoł, ktoś tu staje się Directionerką!- powiedział sarkastycznie.
- Zamknij się. Nie pojmuję tego, że to mogło mi się spodobać. Nienawidzę ich i wszystkiego, co z nimi związane. Nie ogarniam.
- Cóż.. Wiesz, że Ed Sheeran to napisał? Może dlatego to polubiłaś. Ed to mistrz.
- Na prawdę?!
Byłam zaskoczona, strasznie lubiłam Eda! Nie byłam jakąś szaloną fanką, ale jego piosenki były piękne. Wtedy przypomniałam sobie o jednym z tweetów. Przypomniałam sobie, że jedna dziewczyna dziękowała Ed'owi za tak genialną piosenkę.
- Oh, rozumiem! To znaczy, że polubiłam piosenkę Ed'a, a nie One Direction!
- Eh, szkoda. Pomyślałem, że zamieniasz się w Directionerkę, więc mógłbym powiedzieć mojej siostrze, że ma nową przyjaciółkę. - zaczął się głośno śmiać.
- O nie, nigdy! Nawet o tym nie myśl!
- Spokojnie, nic nie zrobię. Muszę iść, pogadamy niedługo. Na razie Amy!
- Cześć!
Poczułam ulgę. To, ze piosenka była Ed'a, zmieniało postać rzeczy. Lubiłam go, więc nie ma już problemu. Spojrzałam na zegarek. Była 21:15. Muszę coś zrobić, coś, co pomoże mi przestać myśleć o konkursie. Zamarłam. Kurde, konkurs! Okej, spokojnie, myśl pozytywnie. Wszystko jest w porządku, nic się nie stanie.
Zgaduję, że taki tok myślenia trochę mi pomógł. Wczołgałam się na łóżko i próbowałam zasnąć. Zaczęłam nucić sobie kilka piosenek. Zawsze tak robię, kiedy chcę zasnąć. No chyba, że jestem zbyt zmęczona, żeby śpiewać do samej siebie. Tym razem, przysięgam, zanuciłam chyba każdą piosenkę, jaką znam, ale wciąż nie mogłam zasnąć. Pomyślałam przez sekundę i z lekkim wahaniem zaczęłam to śpiewać. Tą piosenkę. Piosenkę, którą napisał Ed, nie tą, którą zaśpiewało One Direction. Lubiłam nazywać to w ten sposób. Moje oczy zaczęły się zamykać. To było miłe uczucie. Pamiętam, że myślałam, że jutro ma być długi dzień, ale po prostu... zasnęłam.

_____________________________
@shut_uppl
:))

4 komentarze:

  1. No,no,no...2 rozdział a ja juz sie zakochalam.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeeeeeeej *-* będziesz informować mnie na TT? :3 @undermirrors i zapraszam do siebie :) http://oh-leave-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. dopiero teraz przeczytałam, a już jak widzę jest 3 rozdział.
    ale jak wiesz komentuje każdy rozdział więc nie mogłoby się bez tego obejść :)
    za wiele się rozpisywać nie będę, bo nie ty piszesz to opowiadanie a tylko tłumaczysz ale mimo wszystko bardzo mi się to opowiadanie podoba :D
    no dobra.. to zabieram się za czytanie 3 rozdziału ! / DARIA

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie się zaczyna! :D

    OdpowiedzUsuń